fff
   ENG
   PL

Marta Kunikowska-Mikulska   »
malarstwo


Anioły i Demony

Malarstwo Marty Kunikowskiej-Mikulskiej zaskakuje, choć rozpoznajemy w jej obrazach znane już z historii malarstwa ujęcia tematyczne i formalne, szczególnie wypracowane przez polski symbolizm oraz, wcześniej, przez traktowane jako niewyczerpane źródło inspiracji dziedzictwo romantyków. To, co urzeka w sztuce współczesnej twórczyni, to świeżość i bezpretensjonalność przekazu.

Autorka nawiązuje do dokonań malarstwa, któ re w szczególny sposób odnosiło się między innymi do kulturowego ujęcia obrazu kobiety, wizerunku rozdartego między wizją anioła, istoty łagodnej i ubóstwianej a figurą modliszki, zdradliwej, wiodącej do zatracenia i niosącej śmierć. W obrazach rozpoznajemy znajome motywy podejmowane niegdyś przez Malczewskiego, Mehoffera, Okunia, Ruszczyca, Hofmana czy Chełmońskiego, odnotowane w tytułach, w elementach stroju, w znaczących przedmiotach, formułach ruchowogestycznych i wybranych środkach plastycznych.

Choć odnajdujemy w obrazach także postaci mężczyzn, albo tytuły, takie jak Chochoł czy Czart, to niewątpliwie bohaterką dzieł jest Kobieta (niekoniecznie Dziewczyna) w swojej fizyczności, cielesności, oraz – co chyba bardziej istotne w metaforycznym i symbolicznym wymiarze.

Wizerunki nacechowane są swoistą fizyczną pełnią, konkretnością i witalnością. Postaci stanowią uosobienie kobiecej siły, płynącej zarówno z jej powabności, jak i podejrzanej mocy boginek i demonów, znanych z ludowych wierzeń i podań o po gańskim jeszcze charakterze. Kontrapunkt dla takich przedstawień stanowią, wywiedzione z chrześcijańskiej tradycji, Madonny – Polna i Zielna, w ujęciach, jakie przyniósł europejskiej sztuce włoski renesans. Przywołajmy ponownie dziedzictwo prawodawców neoromantyzmu; poszukiwali oni nowych dróg wiodących do uduchowienia człowieka, sięgając po świeże źródła inspiracji, takie jak choćby ezoteryzm czy okultyzm. Z jednej strony urzekał ich fenomen świętości, a z drugiej tajemniczy urok zabiegów magicznych.

W twórczości Marty KunikowskiejMikulskiej pełno przede wszystkim przywołań istot fantastycznych. To Dziwożony, Rusałki, Południce czy Miawki, stanowiące kiedyś wyobrażeniową odpowiedź na dręczące człowieka strachy i niepokoje egzystencji, często towarzyszące zawodom miłosnym, tragicznym rozstaniom, dramatom życia rodzinnego, sytuacji straty, śmierci.

Ciekawe jest, w kontekście tematów podej mowanych przez autorkę prac, że bardzo często te niepokojące straszydła stanowiły w ludowych przekonaniach upostaciowienie dusz kobiet zmarłych tuż przed zamążpójściem lub w trakcie ślubu, albo wkrótce po weselu, także istot grzesznych, zmarłych bez spowiedzi, potępionych, takich jak nieochrzczone dzieci. Niosą innym zgubę, jakby mściły się za doznaną niesprawiedliwość, za brak możliwości osiągnięcia spełnienia, przede wszystkim jako kochanki, żony i matki. Zazdroszczące szczęścia, odbierające spokój. Postaci ambiwalentne – groźne, ale też nieszczęśliwe, przyobleczone w nowy fantastyczny kształt po tragicznych przeżyciach doznanych jako ludzie. Często poddane transformacji w wyniku odrzucenia czy zbrodni.

Jak wszystkie postaci fantastyczne funkcjonu ją pomiędzy życiem i śmiercią, statusem człowieka i monstrum. Warto przypomnieć, co podkreśla się też w refleksji feministycznej, że podobny sposób istnienia cechował czarownice (także kobiety szalone i histe ryczki) egzystujące na pograniczu dwóch światów, rzeczywistego i ponadzmysłowego. Ich obraz stanowi model kobiety, która identyfikuje się z istotą będącą w harmonii z naturą, albo nią nawet rządzi. Kobiety operujące w sferze zastrzeżonej dla wiedźm, histeryczek i obłąkanych doznawałyby więc – dostępnego nielicznym – szczególnego wtajemniczenia i wyniesienia.

Niektóre z obrazów mogłyby przywoływać motyw odwiecznej opozycji i konfliktu płci, walki pierwiastka kobiecego i męskiego, ale w większości artystka nie odwołuje się do popularnej młodopolskiej figury femme fatale, interpretacji natury kobiety o podłożu erotycznym, ale raczej do obrazu typowego dla doświadczeń polskiej kultury ludowej, symboliki wyrosłej z szacunku do natury i strachu przed niewiadomym, motywu także często podnoszonego przez artystów przełomu wieków.

Odnotujmy, że Południca czy Dziwożona to często także sama autorka, wprowadzająca w ten sposób do swoich wypowiedzi motywy autobiograficzne, rodzaj intymnych wyznań dotyczących rozterek, pragnień i zawodów. Kobiece demony to istoty zamieszkujące lasy, pola i zbiorniki wodne, mroczne zakamarki podmokłych łąk i bagien. Szczególny, nostalgiczny ton pejzażu, bezruch i cisza, jakim jest przeniknięty krajobraz, oddają metafizyczny wymiar natury. Kontemplując w skupieniu drobny wycinek przyrody, odkrywamy jej symboliczny sens, możemy uchwycić jej psychiczny wyraz.

W takim właśnie sztafażu, w krajobrazie, który nabiera wręcz mitologicznego wymiaru, portretowane są protagonistki malarskich opowieści łódzkiej twórczyni.

W folklorystycznych przekazach kulturowych zjawy upodabniały się do zwykłych, także starszych, kobiet, zakładały tradycyjne stroje, albo przeciwnie − nosiły lekkie zwiewne suknie, w swoje w płowe włosy wplatały dla ozdoby chabry, maki i kłosy zbóż – jak na obrazach łódzkiej artystki (zwraca uwagę Panna Makowa przywołująca jeszcze wcześniejsze, niż już wspominane, prerafaelickie fascynacje opiatami, motywami snu i śmierci). Czasem obecność zjaw poświadczały jedynie znaczące cienie rzucane na ścianę domu.

Bohaterki malarskich (i graficznych) przedstawień Marty KunikowskiejMikulskiej to jednak kobiety współczesne, wyposażone w symboliczne rekwizyty rodem ze sztuki modernizmu. Trzeba jednak zaznaczyć, że – choć modelami bywały niewątpliwie osoby znane autorce – nie są to typowe portrety. Równie ważne było dla artystki nie tylko stworzenie fizyczne go, wiarygodnego obrazu postaci, co wykreowanie znaku nastroju i symbolicznego uosobienia, będącego metaforą ludzkiego, złożonego i nierzadko niewesołego losu.

Wśród personifikacji zwracają uwagę te, które odnoszą się figur miesięcy i pór roku, postaci ukazane wśród atrybutów charakteryzujących naturę w jej róż nych czasowych odsłonach. Jej kolejne wcielenia przemijają, ustępując kolejnym, stare przechodzi w nowe, post miesza się z karnawałem, zaklina się ustąpienie głodu i przywołuje wizję dostatku. Akcentuje się moment przejścia, kreuje rytuał wiecznej przemiany, misterium życia i śmierci.

W tym kontekście ogromnego znaczenia nabierają obrazy przedstawiające kobiety brzemienne, ukazane w stanie oczekiwania, nadziei i niepewności. Pojawia się w nich motyw płodności (z tajemnicą życia w tle), jednego z przejawów biologicznej kobiecej siły. Archetyp macierzyństwa to symbol podporządkowania kobiety społecznym, kulturowym oczekiwaniom, ale równocześnie znamię jej wyjątkowości i potęgi, świadectwo działania pozytywnych aspektów sił płciowych tkwiących w kobiecie.

Niezależnie od powiązanego z tematem metaforycznego podłoża, postaci pojawiają się na płótnach z charakterystycznymi rekwizytami, takimi jak kwiaty i zioła, słomiane zabawki, czy jeszcze bardziej znaczące, wykonane z gliny, proste instrumenty (kogutki gwizdawki). Jako atrybuty istot fantastycznych nabierają wymiaru magicznego, wydają wabiące tajemnicze dźwięki, mamiąc mężczyzn i zapowiadając śmiertelne zatańczenie (jak w niektórych wersjach obchodzonego w różnych regionach świata Święta Wiosny) i śpiew, wreszcie krzyk.

Wyróżniającą się grupę obrazów stanowią te, które eksponują wizerunki kobiet, które w bardziej intymnej formie, nie narzucającej dodatkowych konotacji, starają się wyrazić swoje emocje: cierpienie, niepokój, poczucie samotności, zamyślenie, może też rodzaj zawstydzenia. Poddają się psychologicznej introspekcji, zgłębiają tajemnice przeznaczeń. Upostaciowują one jednocześnie powszechne, właściwe wszystkim, egzystencjalne lęki i obsesje, smutek i ból istnienia. Kobiety, jakby nieobecne, układają się niczym do snu, pozornie tylko odpoczywają, zwinięte w pozycji embrionalnej, gwarantującej izolację i bezpieczeństwo. Zdarza się też, że niektóre z ujęć nie są jednak wolne od dystansu i humorystycznych skojarzeń.

Postaci uwiecznione przez Martę Kunikowską-Mikulską w jej obrazach poprzez kontekst przestrzenny, ubiór i rekwizyty uosabiają dawne symboliczne istoty obecne w wierzeniach i podaniach. Jako motywy obrazowe funkcjonują zazwyczaj samotnie. Jest to oczywiście przede wszystkim przywilej konwencji portretowej. Warto jednak zaznaczyć, że kobiety samotne (panny, porzucone) albo te odmienne, niekonwencjonalne (zielarki, uzdrowicielki, „Mądre” czy „Wiedzące”) w obszarze studiów kobiecych nie posiadają nacechowania pejoratywnego, wręcz przeciwnie, są tymi, które − wiążąc ze sobą sfery rzeczywistości do tej pory oddzielone tworzą oryginalną sferę kobiecej kultury. Za to w społeczeństwie kobieta, która nie poddaje się stereotypom, z jakichś względów nie przyjmuje przypadającej jej roli kulturowej i jest zbuntowana, staje się wyklęta, stoi poza nawiasem społeczeństwa, najczęściej bywa traktowana jak obca, Inna i może być podejrzewana albo o chorobę psychiczną, albo o konszachty z diabłem. Na taki osąd składa się między innymi także echo przekonań o kobiecej naturze istot takich jak Rusałki, Zmory czy Południce.

Prace Marty Kunikowskiej-Mikulskiej cechuje wspaniały warsztat. Artystka maluje bardzo realistycznie, sięgając po poetykę „niezwykłej zwyczajności”. Ujęcia portretowe, odwołujące się do klasycznej, jeszcze renesansowej tradycji, oparte są na centralnej kompozycji, ale większość to reprezentacje, w których twórczyni sięga po nietypowe sposoby obrazowania, skonstruowane przy pomocy nieortodoksyjnych perspektyw. Stosuje podwyższony lub obniżony punkt obserwacji i zawęża przestrzenną sferę obrazu. Wykorzystuje zbliżenia, „ucina” motywy.

Buduje swoją syntetyzującą formułę stylistyczną, wspartą dekoracyjną stylizacją. Artystka nie boi się koloru, często operuje szeroką, żywą plamą barwną; niektóre z nich, niczym apla pozwalają na mocniejsze zaakcentowanie głównego motywu obrazowego, czasem nawet jego zmonumentalizowanie. Intensywne światło osłabia realność i jednoznaczność widzenia.

Marta Kunikowska-Mikulska jest także autorką dzieł graficznych wykonanych w technice litografii i kamieniorytu. W portretach artystka jeszcze bardziej skraca perspektywę, działa w większym zbliżeniu, okrawa postaci do partii głowy czy twarzy, intensyfikuje ekspresję. Narzędziem jej kreacji staje się tym razem kreska, swobodna, płynna, w wielu przypadkach jakby secesyjna. Znamienne, że zdając sobie sprawę z mocy falistej linii rezygnuje w tych pracach z koloru. Jest to świadoma decyzja podjęta wobec tej techniki graficznej, która przecież uważana jest za najbardziej malarską.

Prace Marty Kunikowskiej-Mikulskiej to nie bezrefleksyjne, sprawne powtórzenia utrwalonych konwencji, a wypowiedzi tworzone z punktu widzenia współczesnej kobiety, przekazy zarazem uniwersalne, jak i bardzo osobiste. Dawne treści przebrane zostały we współczesny kostium; zaprzeszły rodowód i rzeczywistość tych obrazów wpisuje się znakomicie w dzisiejsze ujęcie kobiety i fenomenu kobiecości, w refleksję nad postrzeganiem i obrazowaniem kobiety we współczesnej kulturze. Artystka odwołuje się więc do tradycyjnych motywów nie tylko przez szacunek dla osiągnięć wielkich polskich malarzy, ale też, aby na znane, przyswojone już motywy ikonograficzne, narzucić w odbiorze dzieł dzisiejszą, współczesną perspektywę.



Dariusz Leśnikowski



KATALOG



HOME | NOWOŚCI | WYSTAWY | ARTYŚCI | KONTAKT