ENG
   PL

Witold Warzywoda   »
LITOGRAFIA BARWNA





Uważni obserwatorzy zjawisk sztuki współczesnej od lat podkreślają niebezpieczne odejście od tradycyjnych, żmudnych technik graficznych na rzecz łatwo powielanego obrazu, który otaczając odbiorcę ze wszystkich stron nie tylko atakuje zmysły, oddziałuje na świadomość i podświadomość człowieka, ale tworzy też trudne do przezwyciężenia, unifikujące widzenie stereotypy i prowadzi w konsekwencji do stępienia wrażliwości, spłycenia i zbanalizowania treści podejmowanych przez sztukę. W tym kontekście bardzo istotne są wszystkie działania o charakterze unikatowym, podkreślające potrzebę intymności, podkreślające potrzebę intymności i prywatności, przeciwstawiające się bezosobowości i homogenizacji sztuki. Manifestowanie takiej postawy nie sprowadza się jedynie do problemu treści niesionych przez dzieło czy też mniej lub bardziej osobistego stosunku artysty do swej pracy, ale często zawiera się w samym wyborze techniki, którą twórca świadomie i konsekwentnie rozwija, nie bacząc na jej złożoność, a czasem i ograniczenia.

Litografia jest niewątpliwie techniką trudną, wymagającą opanowania złożonej technologii i dysponowania odpowiednio wyposażonym warsztatem graficznym, a zważywszy na fakt, że barwne odbitki litograficzne powstają często jako efekt nałożenia na siebie nawet i kilkunastu przygotowywanych oddzielnie pośrednich druków jest też techniką pracochłonną. Paradoksalnie, ten ogromny także i fizyczny wysiłek artysty wydaje się go jeszcze bardziej zbliżać do ostatecznego efektu swej pracy. Kamieniodruk potrafi odpłacić się twórcy możliwością szerokiego i nieskrępowanego kształtowania wizji artystycznej, wzbogaconej miękkością rysunku., bogactwem gry światłocieniowej, wyrafinowanym kolorem. Z pewnością nie popełnimy błędu, twierdząc, że ma to miejsce w przypadku Witolda Warzywody.

W 1987 roku, przy okazji retrospektywnej wystawy Witolda Warzywody, zorganizowanej w Muzeum Historii Miasta Łodzi, podkreślano zaskakująco duży dorobek młodego grafika oraz wyraźną ewolucję, jakiej podlegały poszczególne etapy jego twórczości, znaczonej przejściem od dokumentalności, ilustracyjności w traktowaniu tematu, przez uproszczenie formy, oczyszczenie z informacji zbędnych, aż do świadomej symbolizacji i uogólnienia.

Pierwsze prace (Kalendarz) były bardzo wrażeniowe i przybierały formę notatek, impresji znaczących kolejne upływające dni z życia artysty. W Rynku Bałuckim przekaz ewoluował już w stronę reportażu, rozszerzając pole obserwacji o otaczający świat. Porzucenie emocjonalnego etapu naiwnej wrażeniowości i przejście do etapu uogólnienia charakteryzowanego przez skrót znak, symbol, metaforę, nastąpiło na obszarze poszukiwań związanych z cyklem Cmentarza Żydowskiego. Tu miało miejsce przejście od swoistego "małego realizmu" opartego na, często monochromatycznym, "zdjęciu" do zamkniętych kompozycji, wyławiających nasyconą plamą barwną istotne dla układu przestrzeni (i dla zuniwersalizowania treści) elementy. Naturalną konsekwencją takich poszukiwań było stworzenie, prawie pozbawionych anegdoty, odwołujących się do rygoru "miękkiej geometrii" litografii z cyklu Kamienie.

Każdy z przypomnianych tu etapów twórczości Witolda Warzywody cechowały istotne poszukiwania formalne, związane głównie z zagadnieniami koloru i światła w grafice. Zaowocowały one także osiągnięciami natury technologicznej, takimi jak choćby istotna dla uzyskania efektu ostrości, a zarazem subtelności wyrazu, umiejętność drukowania "na mokro".

Po wypracowaniu dojrzałego warsztatu, zbadaniu możliwości kolorystycznych i światłocieniowych kamieniodruku, gdy wydawało się, że artysta, kojarzony już wtedy z realizmem magicznym, zmierza w kierunku mniej nasyconych elementami realistycznymi oraz ładunkiem semantycznym prac, Warzywoda oddał walory techniki litograficznej na użytek sztuki portretowej.

Twórca zawsze odwoływał się do formuły otwartego realizmu, ulegając równocześnie silnym tendencjom właściwym szeroko pojętemu nurtowi metaforycznemu. Stąd zawsze obecne u niego elementy figuracji, ale tej odsyłającej nas do sensów symbolicznych i metaforycznych., stawiających pytania egzystencjalne. Od realizmu zakorzenionego w realiach codzienności przez realizm poetycki z odcieniem lirycznej zadumy dochodził konsekwentnie do tej jego odmiany, która przenosi zwyczajne, banalne zdarzenia w wymiar niezwykłości.

Tak naprawdę tylko w dwóch portretach istotne było dla twórcy podobieństwo indywidualne (Magda, Alicja), a i w nich ważniejsze są dla nas rozważania na temat zakodowanego w rysach modela osobowości, i komentarz twórcy dany nam w formie zaskakujących rozgrywek kolorystycznych. Pozostałe portrety to oblicza klaunów, ludzi bliskich i znajomych artyście. Właśnie "oblicze", a nie twarz jest tym, ku czemu zwraca się uwaga patrzącego. Oblicze ze swoją obecnością i prawdą, ale też z maską, która tylko częściowo bywa uchylona. Twórca nie poddaje wizerunków swoich modeli efektownej deformacji w stylu sklasyczniałych awangard. Cyrkowej czy karnawałowej proweniencji elementy ubioru i makijażu nie zniekształcają postaci portretowanego, współuczestniczą jedynie w kształtowaniu osobnego, właściwego każdemu modelowi indywidualnego wyrazu. Stanowią też doskonały pretekst do podjęcia kolejnych poszukiwań kolorystycznych. Gdyby szukać źródeł takiej kreacji, to znaleźlibyśmy je łatwiej w modernizmie niż np. w surrealizmie. Cykl stanowi bowiem próbę wypowiedzi na temat sensu ludzkiej egzystencji i jej duchowego wymiaru. Mówiąc o złożoności ludzkiej natury, tak naprawdę nigdy do końca niepoznanej, mamy do dyspozycji jedynie półprawdy zewnętrznych ocen. Jednostka uwikłana we własną wewnętrzna naturę i równocześnie wrzucona w nieprzyjazną wewnętrzną rzeczywistość, która ma do zaoferowania system społecznych norm i zakazów, porusza się nieraz po omacku jak w dziecięcej zabawie (Ciuciubabka). Próbujemy zerwać zasłonę kryjącą prawdziwy obraz świata, i maskę z własnego oblicza, ale okazuje się, że prowadzimy jedynie grę z kimś, kto jest "po drugiej stronie lustra" (Zabawa wstążką). Warzywoda prowadzi także grę z samym sobą (Dudek). Grafiki zawierają czy zamierzone przez samego twórcę? elementy o charakterze autoironii. Obecne w kilku pracach tego cyklu zwracają naszą uwagę na fakt coraz częstszej obecności tonów bardzo osobistych w twórczości Witolda Warzywody. Artysta zajął się portretem z jeszcze jednego, istotnego powodu pragnął powrócić do rysunku wzmacniającego ekspresję koloru. Dynamika kreski, ruchliwej i zmieniającej natężenie aż do brutalnej i agresywnej, ogniskuje uwagę na miękkim malarskim stylu organizowania powierzchni i innych jakościach plastycznych, które współbrzmią ze swobodą gestu. Sprawia, że cykl staje się bardziej dekoracyjny, co nie dziwi, gdy przypomnimy, że sztuka symboliczna, bywając podatna na skonwencjonalizowanie i stylizację, często także poddawała się wpływowi szczególnego rodzaju dekoracyjności.

I jeszcze jedno: rysunek, ślad wędrującej po kamieniu ręki artysty uzbrojonej w kredkę litograficzną nadaje wypowiedzi charakter bardziej osobisty, co koresponduje ze wskazaną na początku naszych rozważań tendencją do manifestowania zalet prywatności i jedyności oraz podkreślania niechęci wobec wszelkiego uniformizmu. Taka postawa, przyjęta wobec całej rzeczywistości lat osiemdziesiątych, nie zaskakuje także i wtedy, gdy jest rozważana w kontekście szerszym, obejmującym skomplikowane realia społeczno-polityczne i pierwsze rozczarowania, jakie przynosić może każdorazowa ich zmiana, konfrontowana z kształtem wcześniejszych wobec niej oczekiwań. Nawet nie uprawiając nachalnego socjologizowania, wiążącego powstawanie wszelkich artefaktów z kontekstem społeczno-politycznym i mając wsparcie w opinii samego twórcy, możemy stwierdzić, że ciśnienie rzeczywistości wywarło ogromny wpływ na powstanie kolejnych prac Warzywody, grafiki Szczególny ranek, prac z cyklu Klatki i litografii zatytułowanej Martwa natura z wojami.

Szczególny ranek to kompozycja bardzo wymowna. Para rąk, będąca głównym jej elementem, nie tracąc nic ze swej materialności przekształca się w formę na poły symboliczną. Słowa: ręka i moc mają w niektórych językach ten sam wyraz graficzny. Dłoń demiurga, sprawcy i władcy, który pociągając za sznurki rządzi, jak marionetkami, izolowaną od niego rzeczywistością, sam skazany jest na manipulację więzami, których rysunek na płaszczyźnie odbitki potęguje ekspresję wyrazu, uzyskaną już na poziomie kompozycji barwnej.

Także w innych pracach dochodzi do głosu ostra obserwacja życia społecznego (Sejmik), ale nie przybiera ona postaci doraźnej, publicystycznej wypowiedzi, lecz metaforycznego komentarza wywiedzionego z doznań i przeczuć artysty. Martwa natura z wojami to rozprawa z polskimi kompleksami i urojeniami. Wieczna walka z sezonowymi wrogami, sny o potędze, wywiedzione z tradycji, ale i z mitów, składają się na obraz drewnianych wojów, odpustowych zabawek, tyle groźnych, co smutnych.

Klatki (Czerwona, Niebieska, Złota) zamieszkują drewniane, malowane ptaki. Odpustowe pamiątki nie budzą w nas jednak ciepłych odczuć. Co najwyżej odsyłają nas w sferę tajemniczości. Skrzynie, schowki i klatki, wśród przedmiotów wykonanych przez człowieka mają do spełnienia taką samą funkcję jak naturalne zagłębienia w ziemi, które ukrywają i chronią. Tu jednak, w grafikach Warzywody, potęgują tylko poczucie izolacji (drewniane ptaki zamknięte w klatce!) i bezsiły. Wolne, żywe ptaki swobodnie unoszące się nad głowami ludzi należą do sfery powietrza i światła. W świecie przedstawionym w grafikach niewiele światła dociera do wnętrza klatek, a cienie rzucane przez pręty przywołują geometrię więziennych krat (Bociany, Guliwer w Galaktyce). Taka perspektywa wpływa wyraźnie na dobór środków formalnych. Klatki zatracają głębię przestrzenną. Użycie zdecydowanych, często soczystych, kładzionych płaszczyznowo, barw powoduje, że grafiki uderzają nas plakatowym charakterem, korespondującym z treścią przekazu (Niebieska klatka).

Coraz mocniej odczuwamy w grafikach potrzebę intymnej, osobistej wypowiedzi artysty. Ujawnia się to w wyraźnym przejściu od egzystencjalnych rozważań dotyczących kulturowego dorobku ludzkości do wyciszonych refleksji, w których rolę wiodącą odgrywają osobiste doświadczenia twórcy. Grafiki będące świadectwem przeżyć artysty zdają się pełnić rolę zapisu stanów emocjonalnych. Serie Martwych natur oraz grafik "jesiennych" można by traktować wyłącznie jako cykl pięknych, starannie zakomponowanych i opracowanych kolorystycznie prac dojrzałego, świadomego formy artysty. Wiele z tych litografii przywodzi na myśl wcześniejsze grafiki z cyklu Kamienie. Zarówno tam, jak i tu zwracając uwagę na artystyczny potencjał natury dokonuje artysta symbolicznego wyboru elementów obserwowanej rzeczywistości, wyrwania ich z pierwotnego kontekstu i stworzenia nowego, dynamicznego mikrokosmosu, w którym niepozorne, martwe przedmioty stają się nosicielami szerokich znaczeń. W cyklu grafik z lat 1985 i 1986 naturalne kamienie i, wydawałoby się, niedbale rzucone fragmenty tkanin ewokowały dalekie tajemnicze przestrzenie.

W Martwych naturach z lat 1992-1995 trawy i patyki, nici i pióra służą budowaniu obiektów o klarownej semantyce, bliskiej wcześniej omawianym grafikom. Obiekty chronione I i II, Obiekt C, Obiekt M, Tron w makroskali przywodziłyby skojarzenia bliskie tym, jakie towarzyszyły recepcji grafik z serii Klatek. Echa tych motywów odnajdziemy także w Kompozycji ze skrępowanym ptakiem z 1989 roku. Poza swoimi semantycznymi odniesieniami prace te stanowią doskonale zakomponowane martwe natury, pełne ciepłych czerwieni, brązów i złota, równoważonych niekiedy gamą chłodnych szarości.

Mając zestawione obok siebie te małe reprezentujące jeszcze typ realizmu magicznego prace i wiszące obok nich duże kompozycje Cyklu Jesiennego zaczynamy podejrzewać, że wyborem elementów budujących ich świat przedstawiony rządziła jeszcze jedna zasada czy, może lepiej, potrzeba.

Ta odkrywa się przed nami w całej bujnej okazałości właśnie w Cyklu Jesiennym. Zebrane w wiązki zioła i trawy, usychające gałązki, muszle i otulone otwartymi już łupinami owoce kasztanowca przypominają o nieuchronności przemijania. Artysta absolutyzuje ich kruche piękno, przydając im jeszcze w druku barw złota i srebra kolorów przepychu i dojrzałości, ale zarazem kulturowo przyjętych tonów schyłku i rozpadu (Miechunki, Obiekt Z, Wspomnienie lata). Przyrodę reprezentują w tym cyklu starannie wybrane motywy, zamknięte najczęściej w obrębie symetrycznych regularnych układów, echo których powtarza się czasem dyskretnie w dekoracyjnym, co prawda, i przypominającym tapiserię, ale bardzo delikatnym, tle (Jesienna kompozycja, Martwa natura z kasztanami, Obiekt V, Ostatnie dźwięki). Jesień Warzywody to pora kolorów usychających liści i dojrzałego wina, przytłumionych promieni słońca i blasku złota. Odnajdziemy w obrębie tych kolorów dziesiątki tonów i odcieni. Stworzenie tak spójnych, barwnych kompozycji było możliwe tylko dzięki ogromnemu doświadczeniu grafika przez lata eksperymentującego z kolorem na obszarze barwnej litografii. I tu także odnajdziemy tony chłodniejsze, szczególnie tam, gdzie towarzyszą jawnie manifestowanej (Rozmyślanie o jesieni, Wspomnienie lata, Jesienna kompozycja, Ostatnie dźwięki) zadumie nad przemijającym czasem, zmienną i odchodząca przyrodą melancholii obrazu korespondującego z emocjami twórcy.

W jednej z niewielkich prac z roku 1995 (Obiekt L) odnajdziemy motyw spętanego ptaka--anioła charakterystyczny dla ostatniej z prezentowanych serii grafik. W cyklu nazwanym Upadłe Anioły, pozostając w obrębie tych samych, wcześniej wybranych elementów, ale równocześnie ograniczając ich zasób, konstruuje artysta metaforyczną wypowiedź, w której zestawienie obu tego biblijnego i tego potocznego znaczeń tytułu nie pozostawia wątpliwości, że obcujemy z najbardziej osobistym wyznaniem artysty.

W kilku grafikach autor przywołuje biblijny motyw strąconych aniołów (Upadłe Anioły, Upadły Anioł), ale kontekst, do którego nawiązują takie elementy rzeczywistości, jak: fotografie, gazetowe nagłówki, wycinki z tekstami wierszy, wskazuje, że istota całości przekazu należy do sfery nieraz bardzo intymnych osobistych przeżyć autora i odsyła nas do potocznie funkcjonujących znaczeń tytułu.

Papierowe ptaki, skrzydła-żagle, pióra atrybuty mitycznego myślenia o wyzwoleniu i ucieczce, o działaniu i ruchu, o uniesieniu i wzlocie, stanowią dominantę tematyczną i formalną ostatnich grafik. Czy można oderwać się od ziemi, będąc spętany powrozem, unosząc ciężar nie do udźwignięcia (Siła ciążenia)? Czy można wyrwać się z więzów, które jak pępowina utrzymują nas w gmatwaninie rzeczywistości (Pajęczyna)? Zdesperowani bohaterowie grafik Warzywody unoszą się nad morzem bliżej nieokreślonych organicznych- -nieorganicznych form lub nad pozostawionymi w tle świadectwami osobistych przeżyć. Pokonują siłę ciążenia, mimo że czasem przychodzi im lecieć ku lewej stronie płaszczyzny, w obrębie której sam twórca odwrócił naturalnie odczuwane i zwyczajowo przyjęte kierunki potęgujące lub osłabiające wrażenie ruchu, oraz te, rządzące percepcją odbiorcy (Odlot). Mimo tych zabiegów ostatnie prace są bardzo dynamiczne. Obok wszechobecnego w warstwie semantycznej motywu ruchu (wznoszenie, lot, spadanie, szamotanie się) współtworzą to wrażenie zabiegi formalne: odpowiednio dobrane osie kompozycyjne i wyraźnie akcentowane linie napięć kierunkowych (Upadłe Anioły, Odlot, Siła ciążenia).

Uderzają te grafiki licznymi kontrastami: form linearnych i przestrzennych, statycznych i dynamicznych, lekkich i naznaczonych ciężarem. Zwraca uwagę głębia przedstawień, w budowaniu której ogromną rolę odgrywa barwa, mimo że w porównaniu z Cyklem Jesiennym wiele ostatnich grafik wydaje się być niemal monochromatycznych. Bo też dba w nich artysta przede wszystkim o znalezienie odpowiedniej temperatury koloru, który oddawałby nastrój towarzyszący artyście w chwili tworzenia. I niech nas nie zwiedzie pozorna chromatyczna jednolitość kompozycji i jej zgaszony charakter, bo tak jak w większości barwnych litografii Witolda Warzywody końcowy efekt to wypadkowa kilkunastu oddzielnie opracowanych kolorowych matryc. Dzięki licznym zabiegom formalnym mamy możność obcowania z wyjątkowymi pracami, takimi jak Pajęczyna, w której twórca po wygaszeniu temperatury koloru, sytuując niemal identyczne formy w kilku planach przestrzennych uzyskał, z jednej strony ogromną głębię obrazu, a z drugiej sprawił, że wydaje nam się, iż obcujemy z abstrakcyjną kompozycją geometryczną.

U kresu wędrówki przez świat grafik Witolda Warzywody stajemy zaskoczeni w obliczu jakiejś pierwotnej formy, która wdziera się dynamicznie w znane z innych prac środowisko. Ta dążąca ku górze ożywcza forma to Pierwszy oddech. To tchnienie, które jest jak wiatr i jak dech ziemi przejaw ducha i życia kosmicznego, rodzącego się podobnie jak w litografii Warzywody w spowijającej wszystko ciemności. To wyzwolenie i znak odradzającego się życia nowego, które następuje po tym, co już obumarło. Sztukę współczesną charakteryzuje ogromna polifoniczność, współistnienie obok siebie licznych kierunków, orientacji i tendencji o bardzo nieostrych granicach. W takiej sytuacji podziały na kierunki stają się trudne i w istocie mało przydatne, a kryteria wartościujące bardzo relatywne.

Witold Warzywoda penetruje bardzo szerokie spektrum doświadczeń człowieka, jego świadomości, wyobraźni i egzystencjalnych niepokojów oraz sferę otaczającej go zewnętrznej rzeczywistości. Czyni to, wpisując się w szeroko pojęty nurt myślenia metaforycznego. Mimo, że jego twórczość zakorzeniona jest z pewnością w bardzo otwartej formule realizmu, obejmującej i wierność obserwowanej rzeczywistości, i poetycki sposób odwzorowywania otaczającego świata, i kreacyjne tendencje realizmu magicznego, to eksploruje także obszary właściwe refleksji semiotycznej oraz wkracza w sferę mitu, symbolu i metafory.

W twórczości tego doświadczonego grafika bodźcom natury intelektualnej i uczuciowej towarzyszy świadomość ogromnych możliwości, jakie stwarza technika litograficzna. Owocuje, z coraz większą mocą, kilkanaście już lat eksperymentów podejmowanych w obrębie wszystkich składników formalnych dzieła. To dzięki temu obcowanie z nacechowanymi ogromną urodą i zawierającymi istotne treści litografiami Witolda Warzywody gwarantuje nam, rzadko już dziś doświadczaną, pełnię przeżyć emocjonalnych i estetycznych.

Dariusz Leśnikowski






HOME | NOWOŚCI | WYSTAWY | ARTYŚCI | KONTAKT