|
|
Anna Szyłło »
GRAFIKA, RYSUNEK, ILUSTRACJA, TKANINA
Powroty do czasu początków
W powietrzu lekko zawieszony.
(...)
Tak jak po fali,
Tak jak po linie,
Jak nad przepaścią idziesz drogą.
/Leszek A. Moczulski, Linoskoczek, fr./
Gdy przyglądamy się grafikom czy rysunkom w tym projektom ilustracji książkowych Anny Szyłło, w pierwszej chwili
wydaje nam się, że stoimy wobec obrazów wyłącznie przyjaznych i bliskich, w podszytym melancholią świecie naszych
marzeń, tęsknot i wspomnień.
Zamieszkują tę szczególną dziedzinę mieszkańcy wyciągnięci z zakamarków wyobraźni i lektur dzieciństwa, postaci
z nieco nierzeczywistego a przynajmniej nie codziennego świata, figury z baśni, ze snów, z wyimaginowanej
teatralnej i cyrkowej sceny. Zapełniają niebo pół ludzkie, fantastyczne uskrzydlone istoty, kochankowie w sielankowej
atmosferze puszczają mydlane bańki, tancerki kręcą piruety, sztukmistrz żongluje kartami, małpka porusza korbą
katarynki.
Są tu postaci z krainy rozciągającej się między prawdą i iluzją. Między konkretem i pozorem. Jest w tym obrazie
melancholia i tęsknota, ale jest też męczące wspomnienie i obawa przed niewiadomym. Naiwna wiara i oszukanie.
Po tym świecie kręcą się podejrzane postaci kuglarzy, złośliwe koty i kuszących kocice, z komina unosi się fantom
śmierci, krzyczy drzewo, woltyżerka balansuje na połatanym grzbiecie konia na biegunach, prawda jak jad sączy się do
ucha. Nie brak tu ludzi-manekinów i ludzi-wyklejanek. Jest też i Ikar nieudany awiator. I postaci z commedia dellarte:
wiecznie smutny Pierrot, odarta z sukni Colombina w fiszbinowych obręczach. Cała galeria nieudaczników, ryzykantów,
istot wadzących się z losem, figur śmiesznych i żałosnych zarazem. Jest to świat w pewnym sensie podejrzany i smutny,
zwietrzała rzeczywistość niskiej rangi.
Nie bez przyczyny artystka przywołuje tak wiele motywów typowych dla świata teatru i cyrku, odwołuje się do tematu
gry. Cyrk to oczywiście zabawa, śmiech, atrakcja, ale równocześnie szczypta kuglarstwa, niewinnego oszustwa, to
niespodzianka i tajemnica. Instytucja prawie nomadyczna, nieco izolowana od życia, przez to nie do końca poznana
i ledwie akceptowana, niczym jakaś sekta.
Cyrk w twórczości Anny Szyłło osiąga wymiar wielopiętrowej metafory życia. W nim także nigdy niczego nie jesteśmy do
końca pewni, bywamy zaskakiwani i tym, co dobre, i tym, co złe. Jakiś przewrotny demiurg gra nami jak marionetkami
i śmieje się ironicznie zza kulis. Trwa perpetuum cyklu narodzin i śmierci, kręci się kołowrót czasu.
W wielu pracach, szczególnie w kompozycjach na tkaninie ten egzystencjalny kontekst jest rozwijany obszerniej
i w szerszej perspektywie. Już w pracach graficznych i rysunkowych przedstawieniom postaci towarzyszyły rozmaite
symbole: księżyc, słońce, trójkąt i oko Opatrzności, jabłko, kwiat lilii. Pochodzą z różnych kultur i tradycji: hinduistycznej,
buddyjskiej, aborygeńskiej, chrześcijańskiej, ale w twórczości Anny Szyłło budują synkretyczną wizję. Wskazują na
pewną wspólnotę wierzeń i przekonań, wyrażanych za pomocą odmiennych mitologemów, elementów obrazowych
i pojęć. Reprezentują przyjętą przez artystkę filozoficzną postawę wobec świata i życia.
Operuje ona wtedy pewnymi motywami obrazowymi niejako na wyższym poziomie spekulacji. Składniki figuralne
i abstrakcyjne zapełniające płaszczyzny wychodzą poza przestrzeń prywatnej wyobraźni, marzeń czy baśni, w większym
stopniu odnoszą się do motywów archetypowych, mitów i religijnych wierzeń. Stają się jakby poza - czy ponadkulturowe,
umykają z pierwotnej myślowej, emocjonalnej i mentalnej przestrzeni konkretnego obszaru, aby współtworzyć wizję
świata, wyrażającą to, co wspólnotowe. Elementy składowe są różne w rozmaitych kulturach, ale we wszystkich da
się odsłonić pewne pierwotne pierwiastki, wykazujące zaskakującą spójność. Da się je odnaleźć zarówno w wyobrażeniach
o pochodzeniu Wszechświata (kosmogonia), jak i przekonaniach dotyczących jego struktury i ewolucji (kosmologia).
W odniesieniu do niektórych, wcześniej omawianych, prac można byłoby użyć określenia czas snu, ale byłoby to
przywołanie jedynie o metaforycznym charakterze, podkreślające ich oniryczny, surrealistyczny wymiar. W swej
twórczości Anna Szyłło odwołuje się do czasu snu opisywanego przez aborygenów, czasu sprzed stworzenia fizycznego,
materialnego świata. Do czasu snu można jeszcze i dziś przeniknąć, albo choćby komunikować się z żyjącymi tam
duchami. Aborygeni uważają, że wszystkie istoty na Ziemi, wszystkie wydarzenia oraz ich ślady w rzeczywistości
stanowią kontinuum czasu snu i są ze sobą powiązane.
Stąd mityczny Praocean, który niegdyś wypełniał świat przed stworzeniem ów przestwór obejmujący Ocean Niebiański,
Ziemski i Podziemny, motyw początku istnieje i dzisiaj. Znajduje swe miejsce nie tylko we wszystkich ziemskich
akwenach, ale płynie także w niebiosach i w trzeciej wielkiej strefie uniwersum krainie podziemnej. Jest w twórczości
Anny Szyłło figurą Jedności, rozumianej w kategoriach czasu, przestrzeni i przestrzeni kulturowej. Aby zrozumieć istotę
i znaczenie zastosowanych w pracach odwołań obrazowych, zdając sobie przy tym sprawę z wielości możliwych
odczytań, trzeba odrzucić rozmaite zawężające ich interpretację perspektywy i spojrzeć na całość zagadnienia szerzej.
W ikonosferze dzieł Anny Szyłło często pojawiają się istoty wodne lub żyjące na pograniczu sfery chtonicznej
i akwatycznej. Związek morskich zwierząt z wodami postrzega się na wyższej, mitologicznej płaszczyźnie, jako związek
z mitycznym Praoceanem. Uosabiają one życie, rodzące się w głębinach. Wracają znów do odmętów po śmierci, by się
odrodzić. Z otchłani śmierci wyławia się dusze, przedstawiane pod postacią ryby.
Ryba to częsty motyw omawianej twórczości; jest najmocniej związana z wodą, z pierwotnym tworzywem bytu
tak jak ptak ze sferą nieba. Nic więc dziwnego, że w pracach Anny Szyłło po płynnym niebie, Niebiańskim Oceanie,
stanowiącym przecież tylko część mitycznego Praoceanu, wędrują skrzydlate ryby. Ich obraz i kult stanowią
odbicie jednego z najstarszych składników mitów ludzkości. W niektórych dziełach odnajdziemy także wizerunki
sześcioramiennych form (choćby sześcioramienne Perpetuum), niczym odbicie obrazu rozgwiazdy tworu wodnego
i powietrznego równocześnie.
Artystka przywołuje w swoich wypowiedziach na papierze i na tkaninie mit o Tęczowym Wężu, który rozpychając
ziemię, tworzył góry, a ma w swej opiece źródła wody. Wąż związany jest z ziemią, ale w świecie podziemnym, pełnym
pierwotnego życiodajnego płynu, jest także obecny. Wąż, niegdyś atrybut wody, stał się później, podobnie jak ryba,
symbolem płodności i życia. W kompozycjach na tkaninie motyw Tęczowego Węża pojawia się w sąsiedztwie wizerunku
kobiety, zajmuje miejsce na jej ciele kojarzone z biologiczną potencją.
Postać kobiety stanowi częsty punkt odniesień egzystencjalnych w dziełach Anny Szyłło. Jej obrazowy wymiar uzyskują
często pojęcia abstrakcyjne, związane z mitologią, religią i filozofią. Na tkaninie znajdujemy nawiązanie i rozwinięcie
motywów już wcześniej sygnalizowanych w pracach graficznych i rysunkowych.
Sansara przypomina nam, że wszelkie zjawiska podlegają powtarzanemu w nieskończoność cyklowi przemian od
kreacji po upadek. Nieustannie wędrujemy, wprzęgnięci w kołowrót narodzin i śmierci, nie tylko w znaczeniu początku
i końca fizycznej egzystencji. Artystka konsekwentnie rozwija ten motyw, przywołując choćby w tematach prac czy
zestawie rekwizytów-symboli pojęcia niewiedzy i zagubienia (Avidya), iluzji (Maya) oczywiste w kontekście ciągłego
procesu stawania się, przemiany, powrotu, a wyrażonych za pomocą kobiecych uosobień.
Kobieca zmysłowość, jej witalna energia, oraz nadzieja, którą niesie, ewokowane są przez czerwień wybranych
atrybutów. Starannie dobrane rekwizyty w roli wyrazistych i ambiwalentnych symboli wyrażają wszechobecny dualizm
związany z pierwiastkiem kobiecości. Umieszczone na żeńskim łonie, znaku fizycznego pożądania i rozkoszy, ale
i cierpienia związanego z cyklicznością procesów biologicznych prowadzących do poczęcia i narodzin przywołują
różne aspekty femininum. Pierwszym z takich elementów jest jabłko symbol obfitości i życia, a także zmysłowej
miłości które, gdy stało się narzędziem poznania, wprowadziło dualizm dobra i zła, życia i śmierci, miłości i niezgody,
zniweczyło spójność Całości. W kontekście całej twórczości Anny Szyłło jabłko stanowi bardzo pojemny znak odnoszący
się także do problemu nieśmiertelności, okupionej wiecznym poszukiwaniem i pragnieniem wiedzy. Innym jest lilia,
częsty w pracach Anny Szyłło motyw obrazowy, kwiat, który wyrósł z łez Ewy opuszczającej raj, oznaka z jednej
strony wstydliwości i niewinności, a z drugiej pożądania i płodności, symbol kobiecej urody, ale i zwodniczej
pretensjonalności, oczyszczającego odrodzenia, ale i smutku.
Inny ważny znak wiecznej przemiany, stowarzyszony z pierwiastkiem kobiecym, to jaszczurka, która posiada umiejętność
odtwarzania ogona i zrzucania skóry, dzięki czemu jej obraz odnosi się do archetypów śmierci i zmartwychwstania.
Pozostaje przy tym w związku z bardzo istotnym polem znaczeniowym, jakie ewokują motywy solarne i lunarne. Są one
jednymi z najczęściej wyobrażanych przez Annę Szyłło. Z wizerunkami Słońca, reprezentującymi pierwiastek męski,
sąsiadują wizerunki lunarne, odpowiedniki pierwiastka kobiecego. Księżyc w kulturze ściśle wiąże się tym, co kobiece,
ze względu na cykliczność charakteryzującą jego egzystencję, a także dzięki powiązaniom ze zjawiskami morskich
pływów. Uważany jest za szafarza deszczu, jest związany z wodą tak, jak Słońce związane jest jako symbol z ziemią.
Twórczość Anny Szyłło jest bardzo bogata, wyraża się w rozmaitych sposobach wypowiedzi. Artystka z pełną
świadomością, bardzo trafnie dobiera i różnicuje środki ekspresji. Jej prace charakteryzują się perfekcyjną, finezyjną
kreską, dokładnym, ale swobodnym, subtelnie kształtującym plany wielowarstwowej nieraz przestrzeni rysunkiem.
Można by powiedzieć, że twórczyni nie tylko rysuje igłą, ale też wyszywa piórkiem i ołówkiem. Kreska odznacza się pewną
rozlewnością, podobnie miękkie są linie uzyskane dzięki zastosowaniu suchorytu, a także plamy kładzione za pomocą
monotypii. Linia, żywa, wszędobylska, zwłaszcza w wielopostaciowych kompozycjach, przemierza powierzchnię obrazu,
kierując naszym odbiorem i co rusz każe się zatrzymywać spojrzeniu na zaskakujących, spektakularnych detalach.
Niektóre nowsze prace, wykonane pastelą czy kredką, a szczególnie cykle ilustracji książkowych czy chociażby cykl
Madonn, mają charakter bardziej syntetyczny, rysunki o walorach uproszczonego znaku oddane są za pomocą grubszej
kreski.
Twórczość Anny Szyłło jest wyrazem najbardziej podstawowych i oczywistych poszukiwań każdego człowieka. W swej
peregrynacji kieruje się w stronę świata rozciągającego się pomiędzy rzeczywistością i iluzją, ku morzu wiecznej
mitycznej teraźniejszości. Postawa taka, jak pisał Mircea Eliade, nie oznacza wcale odrzucenia świata rzeczywistego
i ucieczkę w sen albo w świat imaginacji (
). Chęć reintegrowania czasu początków to zarówno chęć odnalezienia
obecności bogów, jak odzyskania świata mocnego, świeżego i czystego, jakim był in illo tempore. Jest to zarazem
głód sacrum i tęsknota za bytem. W planie egzystencjalnym doświadczenie to wyraża się w przekonaniu, że można
okresowo rozpoczynać życie od nowa z wszelkimi możliwymi szansami. Jest to w istocie nie tylko optymistyczna wizja
istnienia, ale też pełna zgoda na byt. *
Dariusz Leśnikowski
*M. Eliade, Sacrum, mit, historia. Wybór esejów, wybór Marcin Czerwiński, przeł. Anna Tatarkiewicz, PIW, Warszawa 1974 (wyd. 2), s. 111.
KATALOG
|
|
|
|