|
|
Tamara Sass »
GRAFIKA
Twórczość Tamary Sass jest głęboko humanistyczna, a przy tym głęboko osobista. Artystka jest podmiotem tej twórczości, mimo że nie pojawia się w niej lite-ralnie. Jej niepokoje - choć nie eksponuje ich przed nami bezpośrednio - stają się pretekstem, aby ruszyć w drogę na poszukiwanie własnej tożsamości. Pierwszym etapem jest próba zrozumienia siebie, i równocześnie próba zrozumienia człowieka w obliczu świata, którego jest częścią, fenomenów, których jest świadkiem, i które stara się pojąć. Artystyczna wypowiedź staje się metaforą ludzkich dociekań dotyczących Prawdy, Dobra i Piękna.
Zasadniczym motywem obrazowym w twórczości Tamary Sass jest człowiek. W warstwowej fakturze grafik pojawiają się niedopowiedziane postacie, zazwyczaj tylko ich głowy czy twarze, które wyłaniają się z tła, zarysowane ostrym, zdecydowanym konturem.
Ich dynamikę zdaje się dyktować napięcie linii. Czasem pojawiają się inne fragmenty - postać zostaje złożona z części, jak lalka w kukiełkowym teatrze, albo jak kompozycja elementów wyciętych w kartonie.
Wizerunki - choć uchwycone w rysunku - są rzeźbiarskie, godne i milczące. Wkrótce, ulegając ich wymownej ciszy, artystka nada im też przestrzenny wymiar form wykutych w kamieniu.
Oblicza zostają zbudowane z konturów, w które czasem próbują wpasować się rozmaite fakturowo płaszczyzny. Kryją je woale, które stają się substancją samej twarzy (i osobowości). Czasem są poorane szrafami jak bliznami, poranione kwasem, którym artystka trawi płyty graficzne.
Czujemy, że za tą delikatną tkanką kryje się prawdziwy człowiek, odczuwamy też jakieś bliskie powinowactwo z tymi niepełnymi formami. Rozumiemy, że w poszukiwaniu
tożsamości ogranicza nas często niemożność uchwycenia tego, co jednoznaczne. Pozostajemy więc wtedy - bezradni i trochę zdezorientowani - na etapie niepełności, ułomności i cząstkowości. Poczucie niejednoznaczności staje się źródłem zwątpienia i wywołuje kolejne pytania o naturę egzystencji. Jedna z tajemnic Boga, trójjedność, przeniesiona zostaje na człowieka, jakby jego istota możliwa była do uchwycenia tylko przez zrozumienie i scalenie wszystkich jego hipostaz.
Profile skierowane w różne strony, zajmujące różne pozycje na płaszczyźnie obrazu - i w przestrzeni życia - pozwalają na zaznaczenie rozmaitych relacji człowieka w stosunku do samego siebie i do innych ludzi. Prześledzenie ewolucji tych relacji, zgodnie z metodą krytycznego biografizmu, mogłoby nas przywieść do wniosków dotyczących samej artystki.
W wizerunkach uderza brak bezpośrednio wyrażanych - to znaczy za pomocą konwencjo-nalnych min i gestów - emocji i uczuć. Grafiki niewątpliwie się do nich odnoszą, ale elementy obrazowe stają się tylko ich znakiem, ich wyrazem. A są nimi na pewno, bo prace powstawały jako odpowiedzi na konkretne przeżycia lub sytuacje, i obrazują ewolucję świadomości artystki.
Forma budująca ludzką postać pełni też oczywiście samodzielną rolę. Kompozycje plam na płaszczyźnie stowarzyszone z biegiem linii rysunku stanowią świetnie wyczutą autonomiczną wartość plastyczną. Wybór graficznych technik, które wymagają silnej, powierzchniowej ingerencji i takich, które
- jak miękki werniks czy monotypia - nie do końca umożliwiają panowanie nad materią, zapewniając margines niedopowiedzenia i niepewności, znakomicie współgrają z podnoszonymi przez autorkę zagadnieniami.
Świat przedstawiony prac jest ubogi. To zaledwie postać lub kilka postaci w otoczeniu prostych, roz-poznawanych przedmiotów, często pełniących rolę odniesień symbolicznych. Niepełne lub zniekształcone postacie umieszczone zostają w trudnej do zdefiniowania, lub zupełnie pozbawionej charakterystyki, przestrzeni. Obiekty chowają
się w cieniach i niedoświetleniach. Dzięki temu grafiki dźwięczą plastycznymi nokturnami.
Człowiek - wyzbyty swego realistycznego, wyrażają-cego się w szczegółach kontekstu i ukazany bez znamion konkretności i indywidualizmu - uzyskuje walor niemal symbolu. Rezygnacja z opisu, ucieczka od dosłowności i rozbudowanej narracji wzmacnia odczucie emocjonalnej prawdy.
W swoich pracach artystka stopniowo przechodzi
od tego, co w samoświadomości tożsamości jest jednostkowe i podlega ciągłej ewolucji, do rozważań na temat relacji między ludźmi, aż do konstatacji o charakterze ogólnym, uniwersalnym, do ontologii bytu ludzkiego.
Najpierw jest więc osobność (sobność, jakby powie-dział filozof) i przestrzeń. Ciekawe, że w formach pisanych artystka wypowiada się o bohaterach swojej twórczości w trzeciej osobie. Zdaje sobie sprawę, że dostęp do podmiotu - powrót do Ja - nigdy nie jest bezpośredni; zawsze jest jakoś zapośredniczony i nie może się obejść bez mediacji i interpretacji.
Efektem takiego zmagania jest - w odniesieniu do samej artystki - próba wyparcia, albo zrozumienia, własnej (niepewnej?) kobiecej tożsamości. W szerszej perspektywie może być ona traktowana także jako głos w sprawie kulturowego miejsca kobiety, symbolizowanego przez nakazy i przemilczenie.
Potem są ludzie wobec siebie - przestrzeń dialogu (albo tylko jego prób) i jego metamorfoz. Ten dialog prowadzony jest nieraz na nierównych warunkach, bez krzyżujących się ze sobą słów - często nawet bez ust, bez prawa do wypowiedzenia, w rozdarciu
wypowiedzi, jak w rozdarciu twarzy. Z odczucia istoty różnorakich relacji, z krążących namiętności, potencjalnie możliwej komunikacji duchowej rodzi się napięcie.
Wreszcie następuje odkrywanie uniwersalnych
wartości, głównie o charakterze etycznym, które
wymykają się jednostkowemu przyporządkowaniu.
Przestrzeń, w której artystka dokonuje swoich poszukiwań, jest przestrzenią dialogu, ale nie tylko tego o wymiarze czysto ludzkim. Kontestacje arty-stki mają miejsce w przestrzeni, w której może dojść do spotkania z transcendencją, do uzmysłowienia sobie, na ile jesteśmy w stanie dotknąć tego, co uważamy za sacrum, niezależnie od tego, jak zostanie
ono nazwane. Artystka wkracza na kolejne, nowe drogi poznania. Otwiera te drogi w stanie samoświadomości. To warunek wyjścia poza granice
profanum. Nie zawsze wierzymy, że możemy to osiągnąć w samotnej podróży. Zwracamy się
wtedy do tych wybranych - do uczonych w Piśmie, do duszpasterzy i proroków - pośredników, którzy są "ustami Boga na Ziemi".
Człowiek w twórczości Tamary Sass jest podmiotem
działającym (myślącym - najpierw bowiem jestem
i myślę) i podmiotem cierpiącym (np. na samotność lub brak spełnienia). Działanie i cierpienie odgrywają
ważną rolę w konstytuowaniu się indywidualnej
tożsamości, wyłaniającej się z życiowego doświad-czenia.
Kolejne konsekwencje dla prób samookreślenia się człowieka i zrozumienia jego relacji z rzeczywistością rodzi nasze zanurzenie się w kulturze. Świat jest obszernym
zbiorem elementów kultury, świadectw tradycji historycznej, przejawów uwarunkowań społecznych - manifestujących się poprzez rozmaite teksty. Wiedza o człowieku i o świecie, który nas otacza, wyrażona zostaje w języku. W kulturze, w języku sztuki, człowiek roztapia się w świecie symboli. Tamara Sass także sięga po symbole kultury
(Ostatnia Wieczerza). W swoich pracach nie powiela jednak kulturowo przyjętego i utrwalonego motywu ikonograficznego, lecz interpretuje go z perspektywy zjawiska potocznej recepcji.
Artystka zdaje sobie sprawę, że wizerunek człowie-ka zawsze był nośnikiem znaczeń uosabiających Piękno, Prawdę, Wiedzę. Człowiek bywał wcieleniem kardynalnych cech, w tym także odbiciem idealnej boskiej harmonii, jak u Leonarda w jego schemacie proporcji ludzkiego ciała czy w renesansowych porównaniach człowieka i jego osobowości do obdarzonej
doskonałością (ludzkiej) architektury.
Dziś, gdy często człowiek odarty bywa z godności, a jeszcze częściej wtapia się w shomogenizowaną kulturową papkę - ludzki wizerunek, homo decor,
rozsypuje się jak rzeźba z piasku. Zamiast poszukiwać w człowieku sacrum, coraz częściej umieszczamy go po prostu w katalogu symboli współczesnego świata. Znaczenia, które powinny wyjaśniać sens, docierają do granic banału.
W pracach Tamary Sass ingerencja kultury (w opozycji
kultura - natura) manifestuje się wkroczeniem w obręb
niedoskonałego świata przedstawionego - elementów
geometrycznych, regularnych i skończonych. Obda-rowane kolorem (bo niektóre grafiki wymagają
akcentów czerwieni, jak choćby spływająca cieniem z policzka krwawa łza) krzyczą w dysonansach z monochromami cielesnych, biologicznych form.
Jedna z prac Tamary Sass nosi tytuł Drzewo poznania.
Zrywając owoc z tego drzewa, człowiek wystąpił przeciwko boskiemu porządkowi i tym samym naznaczył ludzką kondycję grzechem. Kwestionując nadprzyrodzony ład = równocześnie zamanifestował swą wolną wolę. Kierując się nią, szuka prawdy - o sobie i o świecie. Odkrywając porządek rzeczy z jednej strony poskramia, a z drugiej
pogłębia egzystencjalny niepokój. Tamara Sass w swoich dziełach uprawia swoistą osobistą filozofię - poznaje i samopotwierdza siebie.
Dariusz Leśnikowski
|
|
|