|
|
Krystyna Raczkiewicz »
MALARSTWO
Postrzegając świat, za każdym razem
ustanawiamy go na nowo.
Maurice Merleau-Ponty
Malarstwo to sprawa widzenia, a siłą i miarą wyobraźni
artysty jest jego wzrok. Jak mawiał Józef Czapski: Malarz staje
wobec świata, w ciszy przygląda się wszystkiemu, co go otacza,
nasiąka otoczeniem, samotna wizja, niespodziewane olśnienie
- porażenie widzianym poczyna się w patrzeniu. Jakość,
światło, głębia, które są przed nami i wokół nas, są tam dlatego,
że budzą w naszym ciele echo, że jest ono gotowe na ich
przyjęcie. Świat malarza jest światem widzialnym. Użyczając
swego ciała światu malarz przemienia świat w malarstwo.
Maluje dlatego, że widział, a świat wyrył w nim zaszyfrowane
znaki widzialnego.
Na pierwszy rzut oka malarstwo Krystyny kojarzy się
z pejzażem, zdaje się z niego wyrastać. Można zaryzykować
twierdzenie, że jej obrazy to swoiste pejzaże imaginowane,
to pochwycona na papier i płótno przestrzeń, z głębią aż po
wyobrażony czy też możliwy horyzont. W tym malarstwie czuje
się też inspiracje muzyczne i do jego opisu stosowałyby się
pojęcia z tej sfery jak: fuga, sonata, partita czy też ballada. Ale
w przypadku malarstwa Krystyny trzeba zacząć od początku,
czyli od malowania jako czynności, aktu.
Dlatego warto
przypomnieć oczywistą konstatację myślicieli, że jest raczej
COŚ, niż NIC, że istnieniu zawsze towarzyszy nieistnienie.
Trwanie znajduje się w ciągłej walce z przemijaniem i właśnie
artysta ma realne poczucie, że to, co JEST, może NIE BYĆ.
Malarz w akcie twórczym dotyka nieistnienia, a to, co powołuje
w twórczym geście, jest inne niż w pierwotnym widzeniu czy
przeżyciu. Zdaje się, że tym jest malowanie dla Krystyny.
Malując, pragnie zachować porażenie widzialnym, chce
zatrzymać całą niewyrażalną grę linii, kształtów, bogactwo
form, ledwie ujrzane jestestwo. A światu, który zaczyna się
w przestrzeni wzroku, w obrębie widzialności toruje drogę
ponad obszary "tu i teraz". Jeżeli przyjąć za ustaleniami
fenomenologii, że spojrzenie oplata rzeczy widzialne, dotyka
ich, łączy się z nimi, że wpisuje się w odsłaniany przez siebie
porządek bytu, to malowanie Krystyny jest najlepszym tego
dowodem. W jej obrazach widzialne jest rodzajem przesmyku
między zewnętrznymi i wewnętrznymi horyzontami.
Jak pisze
przywołany na wstępie M. Merleau-Ponty, mniej jest zatem
kolorem czy rzeczą, a bardziej różnicą między kolorami
i rzeczami, chwilową krystalizacją barwnego bytu. Między
kolorami albo widzialnymi rzeczami znajdujemy tkaninę, która
je podszywa, podtrzymuje, żywi i która nie jest rzeczą, lecz
możliwością, ukrytą głębią i cielesną tkanką rzeczy. Gąszcz
tkanki cielesnej między widzącym a światem jest sposobem ich
komunikacji.
Thomas Stearns Eliot - ulubiony poeta Krystyny napisał:
Pomiędzy myślą
A rzeczywistością
Pomiędzy zamiarem
A czynem
Kładzie się Cień
(...)
Pomiędzy pomysłem
A dziełem
Pomiędzy wzruszeniem
A odczuciem
Kładzie się Cień
/Wydrążeni ludzie/
Zdaje się, że malarstwo Krystyny jest świadectwem, iż można
malować niewidzialne, a przynajmniej PRÓBOWAĆ
NAMALOWAĆ CIEŃ.
Janusz Raczkiewicz
Twórczość Krystyny Raczkiewicz pokazuje, jak obfitym
źródłem bodźców malarskich jest natura z jej bogactwem form,
zjawisk, rytmów i struktur, w nieruchomym trwaniu i cyklicznej
zmienności, w prawdzie objawiających się w niej ogólniejszych
stosunków. Afirmacja natury i życia odbywa się często pod
naciskiem czysto wewnętrznej atmosfery, nastroju czy stanu
emocjonalnego samej artystki. Stosunki łączące ją ze światem
widzialnym, są więc nie tylko optyczne, ale też liryczne.
Żywioł zmysłowego świata w jego związkach z intymną naturą
człowieka wywołuje rodzaj emocjonalnego spięcia,
znajdującego ujście na płaszczyźnie malarstwa.
Artystka realizuje postulat autentyzmu przeżycia nie w formie
wrażeniowej impresji, ale próby jego przełożenia na relacje
form i kolorów. Szuka syntezy bezpośredniego, zmysłowego
odbioru fragmentu natury z poszukiwaniem w pejzażu
dominanty wrażenia, jego plastycznego kształtu. Nie sam obraz
rzeczywistości, rozumiany jako jego realistyczne odbicie, jest
tutaj najważniejszy, ale emocje, jakie wyraża układ barwnych
elementów kompozycji.
Malarka oddaje barwną tkankę otaczającego świata, porzucając
jego opisywanie. Wypowiada się za pomocą sugestywnych,
działających na wyobraźnię form. Tworzy aluzję czy tylko
optyczną sugestię elementów pejzażu osiąganą przez - na
pozór - abstrakcyjne plamy koloru. W większości mniejszych
prac nakłada się na nie gęsta, spontaniczna faktura rysunku.
Obiektom o bardziej zdecydowanej formie towarzyszą miękkie
sploty kształtów wegetatywnych, oddane z trafnym odczuciem
różnic materii. Wszystko spowija, czasem mocniejsza, a czasem
delikatna, rozbita na atomy tkanka substancji barwnej
i świetlnej.
Podział płaszczyzny służy nie tyle stworzeniu samodzielnego
układu dekoracyjnego (sama artystka nie dąży do
dekoracyjności), ile wyznaczeniu zasięgu pól o zróżnicowanych
funkcjach.
Przejrzysty układ plam i form zasadniczych buduje - jak frazy
w muzycznej strukturze - rytmikę pola obrazu. Wśród
obszarów intensywnego działania rozpościerają się sfery
niższego napięcia i stabilnej ciszy. Konstrukcja, gra arabesek
i rytmów, plamy barwne, zmysłowe jakości wyrażają przestrzeń,
ewokują realne przedmioty i tworzą suwerenny system obrazu.
Stosowana metoda określa drogę artystki wiodącą
do spotęgowania siły wyrazu, dynamizm gestu malarstwa
ekspresyjnego przeplata się tu z nutą lirycznej poezji.
Przyglądamy się obrazom. Podziwiamy radosną czystość
krajobrazu. Chłoniemy widok snujących się odległą smugą linii
pagórków, czujemy powiew wiatru znad morza, słyszymy szum
rytmicznie chwiejącego się sitowia, śledzimy geometryczne
sylwety zróżnicowanej dźwięcznie zieleni rozlewające się
na horyzoncie lub trójkąty żagli sunące po gęstym błękicie
jeziora, które nasyca okolicę ożywczymi sokami. Najpierw
posierpniowy pejzaż eksploduje dojrzałymi barwami, potem
listopad uspokaja temperament natury, aż wreszcie płaszczyzny
lodowych tafli wdzierają się w krajobraz i mrożą wszelki ruch.
To w Krajach Północy.
Na Południu wszystkie barwy ożywają dopiero po zmroku.
Przed zmierzchem przeżywamy zapierającą dech spiekotę
śródziemnomorskich krajobrazów, postrzegamy, jak słońce
kradnie barwy i wyjaławia z jaskrawości pejzaż, jak matowi
zręby skalistych wzgórz. Rozbijamy wapienne skały
i wsłuchujemy się w zatopione w nich skamielinami echa
prahistorii. Wypłowiałe mury domów trwają w gęstym
powietrzu. Spod warstw tynku przemawiają przeszłością
odcienie ochry. Przemawia piękno kultur odległych w czasie
- dalekich, a jednak bliskich, bo przynależących do tej samej
humanistycznej perspektywy.
Przestrzeń tych dzieł to nie tylko przestrzeń obrazowa, ale także
przestrzeń myślowa i psychiczna, której granice wyznaczają:
wiedza, doświadczenie i emocje. Przestrzeń kulturowa stojąca
w tle - to przestrzeń kultury i cywilizacji zachodniej w jej
wymiarach śródziemnomorskich.
Stoi za tymi pracami harmonijny rytm natury ludzkiej, który
przenika do wewnętrznej tkanki prac i ujawnia się na zewnątrz
rytmami ekspresyjnego znaku.
Spontaniczna ekspresja chyba najmocniej dochodzi do głosu
w serii prac, w których zastosowano technikę lawowania.
Prace te, w większości oparte o ograniczoną paletę i zasadę
utrwalania energii gestu wybijającym się ponad tło,
zdecydowanym akcentem barwnym, stanowią rodzaj zapisu
kaligraficznego o największym napięciu.
Emocje zawarte są w wielu pracach także w sugestywnej
wymowie koloru, w spięciach między zimnymi i ciepłymi
tonami. Są one także wyrazem stosunków między światłem
i cieniem, w których nie relacja tonów jasnych do ciemnych,
lecz właśnie barw ciepłych i zimnych jest wartością
decydującą.
W pracach Krystyny Raczkiewicz odczuwamy radość tworzenia
wspartą subtelnym zmysłem kolorystycznym. Efektem jest
szeroka rytmika walorów. Artystka stosuje raczej nieagresywne
barwy, choć czasem zabrzmi kolor dominujący nad całością,
a niektóre kompozycje oparte są o bardziej zdecydowane
kontrasty: różów i błękitów czy walorów czerwieni i zieleni.
Nawet w kompozycjach o bardziej podnieconej kolorystyce
obowiązuje konsekwentna dyscyplina plamy barwnej.
Wzbogacające i dynamizujące kompozycje efekty zostają
poddane stabilizującej równowadze. Napięcie barwne osiągane
jest tu nie dzięki dramatyzowaniu kontrastów, ale dzięki
wyzwalaniu światła z zestroju tonalnego.
Z wnętrza obrazów płyną smugi światła. W warstwie obrazowej
wydobywają się przez prześwity pozostawione w kurtynie
nieba, rozbłyskują wśród drzew, odbijają się blikami od tafli
wody. W warstwie plastycznej promieniują z barw, wynikają
z założonych stosunków chromatycznych. Kolor zostaje
"zdematerializowany" - służy do silniejszego wydobycia
efektów luministycznych. Największe światło promieniuje
z bieli niezamalowanych fragmentów papieru.
Farba kładziona jest różnokierunkowymi pociągnięciami kredki
czy pędzla. Zastosowanie zarówno farb wodnych, jak i pasteli
olejnych w obrębie jednego obrazu umożliwia interesujące
działania fakturalne. Krystyna Raczkiewicz kontrastuje
płaszczyzny cienko pokryte farbą z płaszczyznami chropawymi.
Dzięki zastosowaniu różnych technik malarskich, które
współistnieją na jednej płaszczyźnie, osiąga artystka nie tylko
zróżnicowanie fakturalne plam: matowych i połyskliwych,
kryjących i bardziej transparentnych, ale także, w warstwach
opanowanych np. przez gwasz, fizyczną, nie abstrakcyjną,
bardziej uchwytną obecność barwy, zespolonej z materialnym
nośnikiem.
Malarka nakłada na płaszczyznę obrazu różne jakościowo
warstwy kompozycji. Pozwala im niejako walczyć ze sobą
o pierwszeństwo. Uzyskuje - między innymi dzięki
przecierkom, wyświeceniom - efekt wydobywania się
niektórych akcentów spod innych, tak jak nieraz warstwy
czasu przedzierają się przez kolejne płaszczyzny tynku
nałożone na ściany.
Duże prace olejne stanowią logiczne rozwinięcie poszukiwań
podjętych w małych pracach pastelowych. Mimo podobieństwa
tematów i form nie stanowią one jedynie olejnych wersji
wcześniejszych obrazów. Ładunek emocji zostaje przełożony
w nich na inne środki i inaczej się ujawnia.
O ile we wcześniejszych pracach artystka skupia się bardziej
na przejawach jakiegoś zjawiska, to w dużych pracach
olejnych kreuje syntetyczną wizję jego istoty.
Obrazy wydają się być bardziej jednolite, także dzięki
spójności materii farb olejnych, ich faktury i udziału
w kreowaniu świata przedstawionego. Mniej tu spontanicznych
czy gwałtownych gestów - gorączka bierze się z zestroju
barwnego i tonalnego.
Krystyna Raczkiewicz stale odwołuje się do wyobraźni widza.
Pozwala, by jej - czasem niemal abstrakcyjne - krajobrazy
ewokowały coraz to nowe pola interpretacyjne. Sama nie szuka
alibi dla bezpośredniości swego stosunku do natury. Jest on dla
niej po prostu warunkiem tworzenia i gwarancją odnajdywania
coraz to nowych źródeł inspiracji. Jest wreszcie szczególnym
wyrazem porozumienia między światem i człowiekiem.
Dariusz Leśnikowski
|
|
|
|