ENG
PL |
|||||
Lesław Miśkiewicz » GRAFIKA Lesław Miśkiewicz, artysta niezwykle w swej sztuce powściągliwy, niemal ascetyczny,
zdołał ukształtować swą wizję artystyczną tak bardzo sugestywnie, że jego wypowiedź,
zakodowana w obrazach graficznych, pośród dzieł innych współczesnych polskich
twórców brzmi zawsze niezwykle przekonująco i osobiście. Mimo szerokiej dzisiaj wymiany informacji, w tym także dość szerokiej znajomości tego, co dzieje się w danej dziedzinie niemal na całym świecie, a do czego przyczyniają się także (w naszej dziedzinie) międzynarodowe wystawy, i naturalnie - w jakimś stopniu oczywiste przy tym - oddziaływanie na poszczególne osobowości, nadal możemy stwierdzić istnienie poszczególnych wyróżniających się ośrodków twórczych, charakteryzujących się określonymi cechami. I tak, u nas śmiało można wyodrębnić kilka ośrodków czy, jakbyśmy je nazwali, "szkół grafiki". W tym określeniu mieści się, nieprzypadkowo, także rozumienie roli, jaką pełni uczelnia artystyczna działająca na danym terenie, nie tylko kształcąca kolejne pokolenia artystów, ale skupiająca pewną grupę czynnych twórczo artystów - pedagogów, oraz będąca przekaźnikiem międzypokoleniowym dorobku, tradycji, sposobu podejścia do wielu zagadnień. A więc nie będzie bezpodstawne stwierdzenie istnienia i odrębności na naszym polskim terenie "Łódzkiej szkoły grafiki" w tym podwójnym znaczeniu: ośrodka z jego tradycją i współczesnością, oraz Uczelni z jej postaciami, programami i dorobkiem. (...) Obecnie wśród artystów tego kręgu znaczącą pozycję zajmuje Lesław Miśkiewicz, absolwent i wieloletni pedagog Uczelni łódzkiej, (...) oraz - równolegle - pracujący w Instytucie Informatyki na Politechnice Łódzkiej. Mnie znany osobiście głównie z prac graficznych wystawianych na różnych wystawach, artysta, którego drogę artystyczną z zainteresowaniem od dłuższego czasu śledziłem. Uczeń prof. Stanisława Fijałkowskiego i prof. Andrzeja Bartczaka zachował w swej twórczości metodę, na tradycję której starałem się zwrócić uwagę we wstępie, i wnosił jednocześnie własne, osobiste cechy skupienia i delikatności. Spośród szerokiego wachlarza możliwości istniejących w grafice wybrał technikę, którą niektórzy znawcy określają jako posiadającą najbardziej ograniczone możliwości formalne i wymagającą największej syntezy. We wczesnych pracach z lat 1981-84 operuje czytelnymi elementami przedstawieniowymi wplecionymi w konsekwentny rygor kompozycji. Ale nawet jeśli są to sugestie pejzażu albo postaci ludzkiej, jest to pejzaż czy człowiek w ogóle, pozbawiony cech jednostkowych i sytuacji doraźnej, chwilowej. W okresie późniejszym te sugestie całkowicie znikają na korzyść, jakbym to określił, sytuacji wyabstrahowanych, czystych wzajemnych relacji wywoływanych samymi elementami plastycznymi, wchodzącymi między sobą w pewne stany uzależnienia. Jednocześnie klarowność całego układu, jego pozorne "wyciszenie" wyróżnia, w sposób niemal dramatyczny, najdrobniejszy nawet akcent burzący ten pozorny spokój. (Mówiąc o "wyciszaniu", o jedności płaszczyzny, można by tu przypomnieć słowa Strzemińskiego: "Unizm malarski dąży do płaskiej jedności optycznej, zamkniętej w sobie i obojętnej na otoczenie.") Autor w sposób dla siebie charakterystyczny wykorzystał parę kierunków równoległego cięcia, mającego przecież swoje praźródło jeszcze w drzeworycie renesansowym, ale w jakże jednak odmienny sposób określają one formę. Powstają wielkie układy płaszczyzn o zróżnicowanej temperaturze szarości, z pojawiającymi się niewielkimi akcentami czerni, bieli, niemal kaligraficznej linii, a nawet pewnej sugestii przestrzenności wybranego elementu. Jednocześnie należy w tym miejscu zwrócić uwagę na rodzaj ogólnej przestrzenności - a może raczej warstwowości - w tych kompozycjach, w zasadzie "rozpisanych" na powierzchni papieru. Akcenty, czasem wsparte jakby sugestią rzuconego cienia, odwinięcie rytmu, kontrast ciepłej bieli na chłodnej szarości - lekko podwijają fragmenty w stosunku do powierzchni obrazu lub cofają tło, tworząc dodatkową warstwę przestrzenną, podporządkowane są jednocześnie wielkim, przejrzystym podziałom kompozycyjnym. Autor świadomie unika wszelkich sugestii narracyjnych nie tytułując poszczególnych prac, pokazując tym samym odbiorcy, że istotne jest to, co "pomiędzy" i "wewnątrz", a nie bezpośrednie odniesienie do jakiejś sytuacji. Jedynie w dwu wypadkach zrobił ustępstwo, ale odbiera się to świadomie nie jako tytuł lecz dedykację ("Pamięci Matki" 1998, "Pamięci Ojca" 1999), co jeszcze dodatkowo potęguje dramatyczność sytuacji. Są to kompozycje nieco inne od pozostałych - to gra punktów buduje nastrój, a wyraziste przeciwstawienie pojedynczych linii dramatyzuje wyraz całości kompozycji. Jeszcze jedno odczucie widza (oglądającego), o które zresztą zapytałem autora - jest to wyraźne skojarzenie z wrażeniami muzycznymi. Ale możliwe, że jest to tylko odczucie subiektywne, a jego podstawą mogą być jakby podobne zasady budowy utworów muzycznych. Pisząc kiedyś o relacjach pomiędzy polskim drzeworytem współczesnym i tradycyjną grafiką japońską wymieniłem m.in. drzeworyty Lesława Miśkiewicza. Naturalnie nie miałem w tym momencie na myśli jakichś oddziaływań bezpośrednich - byłoby to błędnym uproszczeniem. Chodziło mi między innymi o pewien rodzaj sublimacji i element kontemplacji, maksymalne ograniczenie środków oraz o rolę samego znaku jako takiego. Wydaje mi się, że w tradycji sztuki zachodniej przeważała raczej tendencja przedstawiania i pewien rodzaj ekspresji. Skupienie aż metafizyczne, umowność i abstrakcyjność znaku, oszczędność aż do granic wyrafinowania - to cechy malarstwa tuszowego chińskiego i japońskiego oraz japońskiego drzeworytu, osadzone głęboko w ich kulturze; stamtąd te zjawiska promieniowały na sztukę Zachodu. (...) Fragment omówienia dorobku artystycznego i dydaktycznego Lesława Miśkiewicza w związku z rozpoczęciem postępowania nadania tytułu naukowego profesora. Prof. zw. Franciszek Bunsch, Kraków, 1 marca 2000 Na początku zastrzeżenie: nie jestem grafikiem ani krytykiem tej dziedziny plastyki (grafiki warsztatowej - przyp. red.) i jej sprawy warsztatowe znam pobieżnie; jestem natomiast historykiem i teoretykiem sztuki, i twórczość Lesława Miśkiewicza interesuje mnie w tym zakresie, (...) wobec tego mogę sobie pozwolić na sformułowanie opinii bardzo osobistej - jak ktoś, kto od lat zajmuje się oglądaniem obrazów i próbami dochodzenia do ich utajonej myśli porządkującej. Udostępniony mi przez Autora cykl plansz drzeworytniczych (poznałam również zasługujące na uwagę wcześniejsze linoryty, ale pozwolę sobie odnieść się wyłącznie do prac z ostatnich 5 lat twórczości (lata 1988 - 1993 przyp. red.)) - stanowi pewne continuum pozwalające na próbę charakterystyki wspólnej. Są to więc plansze w zbliżonych do siebie formatach, o uderzająco jednolitej ekspresji: delikatna kreska, zwielokrotniona równolegle, buduje płaszczyzny, operując którymi jako elementami układu, autor osiąga swoistą, wyraziście określoną, konstrukcję całości. Z dziewięciu prac, jakie miałam do dyspozycji - tylko jedna wyróżniała się formatem i rodzajem kompozycji: był to prostokąt "stojący", o wyraźnie zaznaczonej osi symetrii, otwartej na obu krańcach. Oś tę tworzą dwie częściowo zachodzące na siebie płaszczyzny, które walor swój zawdzięczają ukośnemu "szrafowaniu" delikatnymi, będącymi wynikiem niesłychanie precyzyjnego cięcia, kreskami. Kreski te mogłyby przypominać raczej rezultat roboty miedziorytniczej (lub może suchą igłą) niż drzeworyt wzdłużny, gdyby nie nieznaczne wahanie ręki oraz miękkość ich krawędzi, niemożliwa do uzyskania w metalu, Rezultat to żywa "organiczna" płaszczyzna, na której każda minimalna zmiana, czy to gęstość linii, czy kierunku jej biegu, jest odczuwalna. Ten sam sposób uzyskiwania waloru płaszczyzny charakteryzuje 8 pozostałych przedstawionych mi prac Lesława Miśkiewicza, ale różnicę podstawową stanowi wprowadzony tu ośmiokrotnie układ zamknięty, rozwiązywany w ramach narzuconej sobie kompozycji w kwadracie, "Doskonałość" tej formy widzieli już starożytni. W ograniczonej, "umiarowej" przestrzeni, dzielonej mądrymi cięciami, mówią kierunki, hierarchie, klasyczne proporcje i rytmy. Podziały powstają dzięki zetknięciu krawędzi dwu tonów, dwu faktur, lub - czasem - rozgraniczeniu linią. Uprzywilejowane są układy symetryczne, zwłaszcza na osi góra - dół obrazu. Ruchowi wzwyż przeciwstawia się niekiedy poziomy "raster" kontrastującej z nim płaszczyzny, jednak dynamizm tego kontrastu jest nikły: przy jednoczesnym wizualnym ujęciu całości dominuje poczucie wyrównania napięć i doskonałego wewnętrznego powiązania elementów. Ten niewątpliwie racjonalny kościec utworów Lesława Miśkiewicza nie eliminuje jednak innych wrażeń, które oglądający odbiera równocześnie, mając do czynienia z zauważalnym "szczegółem", strukturalizującym powierzchnię drzeworytu. A więc po pierwsze - powierzchnia ta nie tworzy płaszczyzny jednoznacznej z płaszczyzną podłoża; ma swoje wypukłości, zagięcia, zadziory i szczeliny, formujące w sumie niemal naturalistyczną rzeźbę przestrzeni. Po drugie zaś - wielokrotna równoległość linii, kształtujących tę "rzeźbę", okazuje się przy bliższym wejrzeniu naruszana przez upodobnianie poszczególnych pasm do taśm, zawijających się gdzieniegdzie, bądź krzyżujących, albo odstających od podłoża. Ta dwuznaczna gra, ta oscylacja między układem geometrycznym a formą organiczną stanowi, według mego zdania, o specyfice twórczości Lesława Miśkiewicza. Oprócz silnego szkieletu skrajnie zracjonalizowanych założeń kompozycyjnych jego utworów, wydają mi się szczególnie ważne te właśnie ich cechy, dzięki którym intuicja artysty i jego spontaniczność oddziaływuje na emocjonalność widza, a nie wyłącznie na jego intelekt. Dzięki tym szczególnym "podwójnym" walorom można omawiane drzeworyty usytuować zarówno w nurcie sztuki konstruktywistycznej, jak i bardzo odległym od niego nurcie "arte povera" - tak są skromne, żywe i pełne sensu, niemożliwego do zracjonalizowania. (...) Jestem zdania, że w czasie charakteryzującym się zanikiem dyscypliny myślenia o formie, w okresie, kiedy projekt dzieła zastępuje częstokroć samo dzieło, obywając się w ogóle bez wizualizacji, kiedy za sztukę ma się bardziej sam proces tworzenia niż jego rezultat - przedstawione utwory, odbijające wyraźnie poglądy autora, dotyczące miejsca sztuki w sferze kultury, zasługują na specjalne wyróżnienie. Niezależnie od ich walorów estetycznych - to znaczy satysfakcji, jaką sprawiają oczom - działają prowokująco na emocjonalność widza, pobudzając jednocześnie do analiz intelektualnych. (...) Fragment opini dotyczącej pracy kwalifikacyjnej w związku z przewodem II stopnia Lesława Miśkiewicza. Prof. zw. Krystyna Zwolińska, Warszawa, 9 maja 1994 KATALOG Zbigniew Dominiak "Od okna do okna" /'From Window To Window'/ Drzeworyty Lesława Miśkiewicza /Lesław Miśkiewicz's woodcuts/. Wydawnictwo Correspondance des Arts II, Łódź 1991, 75 egzemplarzy numerowanych /numbered copies/. |
|||||
HOME | NOWOŚCI |
WYSTAWY | ARTYŚCI | KONTAKT |