|
|
Katarzyna Miller »
MALARSTWO
POZA GRANICE OBRAZU
Obserwując ewolucję, jakiej podlegały malarskie manifestacje Katarzyny
Miller, śledzimy równocześnie bezkompromisowe działania artystki poszukującej
prawdziwego wymiaru słowa obraz. Wychodząc od jego tradycyjnego
rozumienia jako naśladowczego odbicia rzeczywistości malarka
z czasem rozszerza znaczenie wspomnianego pojęcia i wreszcie znacząco
przekracza zwyczajowe granice terytorium zarezerwowanego dla tego
zjawiska(1).
Stąd na pewnym etapie jej twórczości gdy weźmiemy pod uwagę fizyczny
status istnienia obrazu osiągnął on wymiar całego otoczenia malarki,
obejmującego przestrzeń, wypełniające ją świadectwa twórczości oraz
przedmioty nacechowane osobistymi emocjami, także te prywatne i intymne.
Dla Katarzyny Miller obraz ostatecznie przestaje być tylko wyizolowanym
z życia przedmiotem, jest dającym się uzewnętrznić świadectwem przeżycia
albo nawet samym przeżyciem, staje się integralny z artystką. Sztuka
zostaje utożsamiona z doświadczeniem, rozumianym nie jako wzbogacające
pojedyncze doznanie czy emocja, ale jako proces takiego rozpoznawania
i kształtowania tożsamości, który służy odkryciu prawdy i równocześnie
uzyskaniu jedności obrazów i samej twórczyni.
Na początku artystka poddawała się przekonującej wymowności iluzji,
w dwojakim znaczeniu w tym, co dotyczy twórczości, rozumienia, czym
jest obraz, jak i w tym, co jest zaciemniającą prawdę kurtyną konwencji,
ułudy i zakłamań w codziennym życiu. Po dramatycznym przełomie, w momencie
istotnego osobistego doświadczenia, jej sztuka zaczęła odpowiadać
życiu, a nawet sięgnęła granic samego życia. Przestała być w stosunku do
niego zewnętrzna. Stała się nim samym. W twórczości takie utożsamianie
życia ze sztuką nie zawsze bywa bezpieczne (vide akcjoniści wiedeńscy,
z których kilku: Rudolf Schwarzkogler, Otto Muehl w spektakularny sposób
przekroczyło tę delikatną granicę). Katarzyna Miller osiąga ten stan nie dzięki
działaniom akcjonistycznym, ale transformując sytuacje i status obrazu
w swojej działalności artystycznej.
Historia jej twórczości to zapis procesu poszukiwania prawdziwej tożsamości
człowieka i niezafałszowanej istoty otaczającego świata. Przyjęcie takiej
postawy wymaga odrzucenia tego, co do tej pory uważało się za prawdę.
Konfrontowania czegoś z obrazem czegoś. Także systemu wartości, który
narzucało szeroko pojęte otoczenie. Podstawowym problemem stało się
udzielenie wieloaspektowej odpowiedzi na pytanie kim jestem w odniesieniu
do człowieka, kobiety i artystki. Katarzyna Miller mierzy się z tym wyzwaniem,
by odnaleźć istotę fenomenów ukrytych wcześniej za zasłoną
własnych wyobrażeń i oczekiwań, a także konformizmu i inercji.
Przeżycia psychiczne, które wcześniej wymykały się możliwościom artystycznego
wyrazu, coraz wyraźniej dawały znać o sobie i rzutowały na
poczynania formalne. Stopniowo swoisty układ sił wynikający ze zmagania
się prawdy z fałszem doprowadził do postępującej destrukcji tradycyjnej
formy obrazu oraz zmiany jego rozumienia.
Porzucenie dawnej praktyki twórczej było pararelne także z przyjęciem
nowej postawy życiowej charakteryzującej się próbą dotknięcia tego, co
nieznane albo jedynie kiedyś odrzucone przez kobietę, która stara się
zweryfikować i określić na nowo relacje w odniesieniu do siebie, do innych,
do świata i wreszcie do Boga.
Dochodzi do rekonfiguracji kilku podstawowych i obecnych w jej twórczości
motywów i symboli. Stosunek do postaci ludzkiej jako motywu,
jego ewolucja staje się wyrazistym odbiciem stopniowo pojawiających się
zmian, jakim równolegle podlegała w tej twórczości idea lustra i idea obrazu.
Figura ludzka od początku stanowiła element obrazowy niemal wszystkich
prac stworzonych przez Katarzynę Miller. Stosunek do wizerunku kobiety
realizowanego w poszczególnych okresach twórczości bardzo dobrze pokazuje,
jak przebiegał proces poszukiwania siebie. Kolejne etapy dochodzenia
do znaczenia obrazu przebiegały zatem równolegle z osobistymi życiowymi
poszukiwaniami malarki.
Wczesne obrazy artystki to dzieła świetnie malowane, o wyrazistej, klarownej
kompozycji, przemyślanej gamie barwnej. Kobiecy wizerunek zarówno
ten bardziej szczegółowo oddany, jak i ten potraktowany jedynie szkicowo
był częścią starannie i tradycyjnie odwzorowanego świata; obraz
powstawał z wiarą, że oddaje prawdę o człowieku i o życiu. Kobieca postać
była wtedy jednym z elementów składowych konwencjonalnych ujęć
człowieka we wnętrzu. Lustro, jeden z motywów, jawnie lub jedynie podskórnie
obecnych w twórczości Katarzyny Miller, stanowiło wtedy metaforyczny
synonim obrazu i twórczości w ogóle.
Gdy okazało się, że za fasadą iluzji ukrywa się inne, prawdziwe, wyzbyte
konwencji życie, obraz kobiety się zmienił. Malarka poszukująca adekwatnych
środków wyrazu odeszła od poprawnej wyrazistości, pozbawiła postaci
części określających je cech. Są one odtąd bardziej szkicowe, zdawkowe
i niedookreślone, jakby ułomne, a przez to mniej jednoznaczne.
Postaci, papierowe i niewyraźne, stały się projekcją kondycji samej twórczyni,
lustro źródłem demistyfikacji. Zabiegom tym wtórowało przygaszenie
palety barw. Większy udział czynnika rysunkowego dramatyzował przekaz.
Ważniejszy niż anegdota stawał się wyraz.
Człowiek powoli znikał z płaszczyzny, a lustro przeistaczało się w symbol fałszu.
Artystka zaczęła posługiwać się wyciętym z papieru szablonem biednym
i siermiężnym który sam w sobie stawał się dziełem malarskim. Bywał
powielany, różnicowany przez dodatkowe zabiegi plastyczne. Obraz jako
materialny przedmiot został uwolniony z powinności zakłamywania rzeczywistości.
Lustro stało się narzędziem odsłaniającym małość i miałkość
tego, co do tej pory uważaliśmy za jedynie słuszne. Zostaje przetworzona
forma i status lustra; przyjmuje ono kształt ludzkiej figury, jest nim odbicie
osoby, potem fenomen zwierciadła rozciąga się na całe otoczenie.
Fikcyjny okazał się nie tylko obraz świata, ale także obraz rozmaitych wartości,
takich jak prawda, dobro, miłość i wreszcie Bóg. Do głosu zaczęły
dochodzić inne, nierozpoznane jeszcze albo tajone dotąd namiętności
i potrzeby. Życie ze swoimi atrybutami odsłaniało powoli swoje właściwe
oblicze, zostało odarte z iluzji i pozorów.
Malarstwo Katarzyny Miller nie jest wolne od licznych transgresji. Najmocniejszym,
najbardziej dramatycznym aktem przekroczenia było dla niej samej
porzucenie wiary w to, że obraz jako przedmiot sztuki może stać się wiarygodnym
ekwiwalentem rzeczywistości. Odrzuciła ona nie tylko to przekonanie,
ale też zmierzyła się z fizycznym kształtem dzieła malarskiego, dokonując jego
destrukcji. Co istotne pojęcie obrazu znacznie się rozszerzyło. Jest nim
odtąd także jego materialny nośnik. Obrazem stał się nie tyle sam aspekt
wizualny odwzorowanego motywu, nie przedstawienie, ale także rozdarte
płótno, obciążone licznymi kontekstami i skojarzeniami rozcięcia prześwity
i otwory, a także to, co za nimi. Obraz, będący wcześniej jedynie płaską
powierzchnią, zagarnął w siebie to, co było kiedyś wobec niego zewnętrzne.
Przez szramę rozdarcia przeciska się życie, prawdziwe, nie przysłonięte już
jego imitacją (2).
Z czasem Katarzyna Miller uaktywniła całą przestrzeń wokół obrazu jako
rzeczy, wrzucając go w obszar instalacji, tym samym rozszerzając jego znaczenie
i zasięg. Obrazem stawała się całość przekazu, bez dzielenia go na
malarskie płótno i niezależne otoczenie.
Przewartościowaniu uległa także sama sztuka. Straciła walor fetysza, została
odmitologizowana, zdegradowana jako wartość, ale też jak przedmiot.
Uległ on fizycznej destrukcji, która ożywczo nadała mu nową wartość jako
element życia (3). Malarstwo uzyskało specyficzną jakość jako substytut tego,
co ujawniało się dotąd jedynie pod postacią uświadomionego braku.
Zastosowane w procesie twórczym środki artystyczne stanowią elementy
oryginalnego malarskiego języka. Kiedyś przynależał on do świata ułudy
i nieprawdziwie opisywał świat. Artystka stopniowo zmieniała ten język,
odrzucając fałszywie brzmiące słowa, by pozostawić tylko te nieudawane
i niezakłamane.
Taki artystyczny i ludzki akt wymagał radykalnych działań. To dlatego, gdy nie
wystarczyło już porzucenie dawnych praktyk malarskich, artystka wkroczyła
z obrazem w przestrzeń instalacji. Rozdarte, zdegradowane (albo tylko nabierające
większej mocy) malarskie krosno dramatyzuje i uwiarygadnia doświadczenie
artystki. Ostatecznie (instalacja Uwolnienie głosu uwolnienie obrazu)
dochodzi do integracji składników wzrokowych i werbalnych intymne
nagrania dopełniają wypowiedzi, wnosząc do szeroko rozumianego obrazu
uderzający element prawdy.
Katarzyna Miller po pełnej pasji negacji tradycyjnego kształtu obrazu wróciła
do niego, ale jest on dzisiaj inny. Przestrzenny, obejmujący elementy
morfologicznie wobec niego niezależne, a technicznie oddziałujący zróżnicowanymi
fakturami. Wizerunki kobiet w jej pracach zawieszone zostają
w przestrzeni, w bezczasie, wyglądają na bezradne, jakby pozbawione ciężaru,
podobne są do postaci na manierystycznych nagrobkach i obrazach.
To być może jeszcze moment przed przekroczeniem granicy, przed ostatecznym
rozbiciem przegrody, która uniemożliwia rozpoznanie tkwiącego
w człowieku źródła życia.
Oglądając te ostatnie obrazy (typ wertykalnych prac ukazujących wydłużone
niekompletne figury) należy pamiętać, że są one rezultatem dramatycznych
poszukiwań, logicznej ewolucji, w trakcie której porzucone zostały zbędne,
fotograficzne detale określające postać, podczas której wypracowane zostały
reguły kompozycji wynikające z dzielenia obrazów podlegających destrukcji,
a także o szczególnej stonowanej i chłodnej palecie odnalezionej przez
artystkę dla zasygnalizowania stanów psychicznych typowych dla sytuacji
negacji, zniechęcenia i autokrytyki. Sama figura w formie szablonu staje się
uniwersalnym znakiem. Ujmowanie pojedynczych wyobrażeń w formę dyptyków
czy tryptyków jeszcze mocniej uniwersalizuje przekaz. Równocześnie
za obrazem kryją się egzystencjalne pytania, które prowokują kolejne poszukiwania
i, w warstwie plastycznej, wymuszają powstanie nowych, z pozoru
podobnych, ale jednak różnych prac.
W tradycyjnej koncepcji sztuki obraz reprezentował artystę, artysta stał za
obrazem. Tu obraz staje się częścią doświadczenia, świadkiem dramatu.
Wychodzi poza ramę. Nie jest już tylko odbiciem rzeczywistości, tyle efektownym,
co nieprawdziwym. Nie jest iluzją, pozorem. Jest życiem.
________________________________________________________
(1) Artystka postępuje podobnie jak Joseph Beuys choć tu działania podyktowane były
nieco innymi motywacjami który bardzo szeroko traktował z kolei rzeźbienie; była nim
zarówno czynność, jak i myśl, a rzeźbą powołana przez artystę partia studencka, organizacja
niewyborców czy napisany dokument, nie mówiąc o kompozycjach z łoju czy filcu. Zob.
P. Krakowski, O sztuce nowej i najnowszej, Warszawa 1981, s. 117-118; Joseph Beuys teksty
komentarze, wywiady, oprac. Jaromir Jedliński, Warszawa 1990, passim.
(2) O rozbijaniu przez sztukę współczesną rzeczywistości pisze Wolfgang Welsch: Tradycyjna
sztuka ufała w istnienie rzeczywistości, którą mogła odtwarzać, przewyższać czy też
upiększać. (
) Kiedy współczesne malarstwo mimo wszystko odnosi się do rzeczywistości,
to jedynie po to, by pokazać, jak mało rzeczywista jest rzeczywistość. Zob. W. Welsch,
Narodziny filozofii postmodernistycznej z ducha sztuki modernistycznej, tłum. J. Balbierz, [w:]
Odkrywanie modernizmu. Przekłady i komentarze, red. R. Nycz, Kraków 1998, s. 437-438.
(3) Przejawy działań Katarzyny Miller w pewnym sensie dotknęły tu nawet granic tego, co
określa się w refleksji naukowej niesztuką. Niesztuka ma zastąpić sztukę czymś, co nie będzie
dziełem artystycznym. Ma być znacznie bliższa życiu, zarówno jeśli chodzi o podejmowane
problemy, jak i w przypadku jej recepcji. Zob. G. Sztabiński, Sztuka, antysztuka, niesztuka z
problemów negacji sztuki w tendencjach awangardowych, Studia Filozoficzne 1989, nr 278 (1).
Dariusz Leśnikowski
KATALOG
|
|
|
|