ENG
   PL


Wojciech KotlewskiWYSTAWA »




Urodził się w 1941 roku w Seceminie. Po wojnie mieszkał w Częstochowie, gdzie ukończył szkołę średnią. Od 1965 r. studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi. W 1971 r. uzyskał dyplom z wyróżnieniem w Pracowni Malarstwa doc. Lecha Kunki. Od 1972 r. do śmierci Lecha Kunki w 1978 r. był asystentem w tej pracowni. Następnie był asystentem w Pracowni Malarstwa profesorów: Jerzego Kudukisa i Zdzisława Głowackiego. W stanie wojennym w 1982 r. został zwolniony z pracy.

Od 1997 r. jest wykładowcą Technologii Malarstwa w Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Uprawia twórczość w zakresie malarstwa, rysunku i rekonstrukcji "starego malarstwa".

Duringthe Martial Law in 1982 he was dismissed from work. Sińce 1997 he has been a lecturer of painting technology at the Academy of Fine Arts in Łódź. He is concemed with painting, drawing and reconstruction of 'old painting'


O sobie

Moje życie zaczęło się w trzecim roku II wojny światowej, kiedy na świecie ginęły miliony ludzi w walce na różnych frontach świata i miliony wewnątrz okupowanych krajów, w obozach, w więzieniach, w walce partyzanckiej i z głodu. Szansa przeżycia była niewielka. Urodziłem się 18 grudnia 1941 roku w Seceminie, w małej wsi kieleckiej, w czasie gdy okupanci konfiskowali Polakom kożuchy przeznaczone na front wschodni dla wojska.

Odymiałem dwa tygodnie, mimo wojny i mrozów, rodzice zanieśli mnie w Święto Trzech Króli 1942 roku do wiejskiego kościółka, gdzie przyjąłem z rąk księdza Chrzest Święty i otrzymałem imiona: Wojciech, Dariusz. Nasza rodzina krótko była szczęśliwa. W maju 1943 roku ojciec mój zachorował na zapalenie płuc. Z powodu wojny, braku lekarzy i leków oraz odpowiedniego wyżywienia nie udało się go uratować. Zmarł 26 sierpnia 1943 roku w wieku 34 lat, a ja miałem wtedy 18 miesięcy. Miesiąc po śmierci ojca urodziła się moja siostra Basia.

Od tego czasu mieszkaliśmy w Częstochowie w domu nieżyjących już dziadków. Aż trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której znalazła się moja mama, dwudziestotrzyletnia wdowa z dwójką małych dzieci, bez pracy, środków do życia, w okupowanej Polsce. Po ojcu została mi dziwna pamiątka - Kennkarte z odciskami jego palców i datą ważności do 1948 roku. Przechowuję ją ze szczególną pieczołowitością do dzisiaj.

Po zakończeniu wojny, w 1947 roku, mama wyjechała ze mną na Ziemie Odzyskane do Strzegomia, gdzie dostała pracę, a czteroletnią Basie zostawiła w Częstochowie pod opieką cioci Feli - najstarszej siostry mojego ojca. W tym czasie w Strzegomiu zginął od niewybuchu mój kolega Stasiu. Mama postanowiła odwieźć mnie do Częstochowy, gdzie miało być bezpieczniej i gdzie dzieci wychowywałyby się razem, oraz gdzie latem mogłyby przebywać w ogrodzie. Ciocia Fela była bohaterką tamtych czasów. Nie zważając na swoje 59 lat, brak stałej pracy, brak oszczędności i renty uznała, że podoła trudom wychowa wczym.

Dzięki pomocy mamy i całej rodziny wychowywani byliśmy tam do pełnoletniości. Mama przysyłała nam paczki i zasiłek rodzinny, odwiedzaliśmy ją w czasie świąt i wakacji, lecz ponieważ założyła nową rodzinę, stosunki nasze się rozluźniały. Mieliśmy siostrę przyrodnią Jagodę, z którą zachowujemy silne więzy rodzinne do dzisiaj. Naszą półsierocą rodzinę uzupełniali stryjowie: Władysław, Roman 1 Franciszek. Każdy z nich czuł się w obowiązku pomagać w wychowaniu dzieci brata. Dwaj stryjowie Roman i Władysław byli ochotnikami w Legionach Wojska Polskiego. Pierwszy wstąpił do nich w 1914, drugi w 1919 roku. Obaj brali udział w wojnie polsko-bolszewickiej w latach! 919-1920. Stryj Władysław zgłosił się na ochotnika do Legionów Wojska Polskiego mając 18 lat. Po krótkim przeszkoleniu został wysłany z XVI Pułkiem Ułanów na front, gdzie został ranny, a po wyleczeniu został przeniesiony do I Pułku Ułanów, w którym służył do demobilizacji w listopadzie 1922 roku. Stryj Władysła w był dla mnie wzorcem osobowym. Był patriotą, artystą plastykiem, wynalazcą i humanistą. Wiatach dwudziestych wykonał drewniane rzeźby do ołtarza kościoła św. Jakuba w Częstochowie.

O stryju Romanie i o jego służbie wojskowej nie zachowało się wiele informacji. Nosił rogatywkę, w wojnie brał więc udział z poboru wojskowego. Pamiętam tylko, że wcześnie zmarła trójka z jego ośmiorga dzieci, że w biurku przechowywał swoje odznaczenia wojskowe i fotografie Januszka, Jureczka Basiuchny, że umiał grać na skrzypcach, odziedziczonych po swoim ojcu a moim dziadku, który był skrzypkiem, i że w 1905 roku wybudował dom w Częstochowie, który z czasem stał się dla mnie domem rodzinnym.

Stryj Władysław owdowił żonę Alicję i osierocił syna Krzysztofa, a stryj Roman - żonę Amelię. Do dzisiaj nie mogę zrozumieć, jak to się stało, że obaj bracia, Władysław i Roman, zmarli w tym samym 1956 roku. Przy śmierci stryja Władysława byłem obecny i przeżyłem to bardzo boleśnie. Poczułem się całkowicie osierocony. W 1955 roku ukończyłem Szkołę Podstawową nr 9 w Częstochowie i zacząłem uczęszczać do Technikum Sztuk Plastycznych w tym samym mieście. Chodziłem do tej szkoły przez dwa lata, lecz z wielu powodów nie udało mi się jej ukończyć. Z tego okresu zapamiętałem najbardziej dwóch nauczycieli: Krzysztofa Wielguta i Edwarda Mesjasza.

Jednym z pozytywów tego okresu było nawiązanie przyjaźni z Jurkiem Dudą, z którym rozwijaliśmy naszą pasję malarską, często malując w plenerze i rysując ciekawe typy ludzkie pod Jasną Córą. Kłopoty ze szkołą i dramaty rodzinne dobrze rozumiał mój katecheta ks. Jan Kubik, który w 1957 roku zaprosił mnie na bezpłatny obóz wędrowny do Zakopanego. Wędrówka po Tatrach i Podhalu była dla mnie wielką lekcją historii, sztuki, geografii i chrześcijańskich obyczajów. Do dzisiaj przechowuję szkicownik z tej wędrówki i fotografię dziewięciu kolegów, z których każdy skończył studia. Pamiętam niektórych z nich: Tadeusza Szymę, który został historykiem sztuki, Maćka Szymę, który jest adwokatem i Filipowicza, który jest lekarzem. W1961 roku rozpocząłem pracę etatową w Inspektoracie Oświaty Częstochowa - Powiat jako intendent przedszkoli we Wrzosowej i Hucie Starej A i B. Jednocześnie uczęszczałem do Liceum Ogólnokształcącego dla Pracujących w Częstochowie, w którym uzyskałem maturę w 1963 roku. Dziękuję za naukę profesorom: Roli, Zakrzewskiemu, Łągiewce i Barańskiej. Przez cały czas nauki i pracy uprawiałem malarstwo oraz rysunek z myślą o studiach plastycznych. Krótko chodziłem nawet na lekcje malarstwa doznanego malarza częstochowskiego Maksymiliana Brożka, ucznia Jacka Malczewskiego. Rysowałem i malowałem z natury ludzi, pejzaże i przedmioty, które mnie otaczały. Fascynował mnie np. wygląd niszczejącej przy domu studni, z której przez 70 lat korzystały trzy pokolenia; ostatecznie dom zburzono, szykując plac pod wysokie budownictwo, studnię zasypano.

W latach 1963-1965 pracowałem m.in. w Veritasie w Częstochowie jako chałupnik - malarz obrazów. W 1965 roku rozpocząłem studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi na Wydziale Ubioru. Wtedy studia plastyczne miały przygotowywać projektantów dla przemysłu, jednak mnie najbardziej interesowało malarstwo, rysunek i grafika. Z tego okresu najchętniej wspominam zajęcia z malarstwa z docentem Lechem Kunką i Jego asystentką Romą Hałat, z kompozycji - z Tomaszem Jaśkiewiczem, z grafiki z doc. Stefanem Krygierem i jego asystentem Jurkiem Trelińskim oraz z Leszkiem Rózgą, a także z historii sztuki - z prof. Henrykiem Andersem, wreszcie z architektury z prof. Wimmerem. Przez całe studia przyjaźniłem się z Leszkiem Kwaśnym, który jest obecnie wykładowcą w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w Bielsku-Białej. Razem mieszkaliśmy w akademiku, razem wykonywaliśmy zlecenia plastyczne w Studenckiej Spółdzielni Pracy "Puchatek", a nawet razem braliśmy udział w demonstracji studentów przed Biblioteką Uniwersytecką w 1968 roku.

W czerwcu 1971 roku uzyskałem dyplom ukończenia studiów wyższych w PWSSP w Łodzi z wynikiem bardzo dobrym z wyróżnieniem i uzyskałem tytuł magistra sztuki. Dopiero w grudniu tego roku otrzymałem pracę etatową po Mikołaju Dawidziaku w Muzeum Historii Ruchu Rewolucyjnego w Łodzi. W okresie wakacji zostałem przyjęty do Związku Polskich Artystów Plastyków w Katowicach -gdyż mieszkając w Częstochowie tylko do tego okręgu mogłem być przyjęty - i, zgodnie z dyplomem, do Sekcji Crafiki. Kiedy zamieszkałem na stałe w Łodzi, przeniosłem się do Okręgu Łódzkiego ZPAP i faktycznie od tego momentu mogłem wykonywać prace zlecone według Prawa Autorskiego. W 1972 roku zostałem zatrudniony na etacie asystenta w Pracowni Malarstwa doc. Lecha Kunki w uczelni, którą ukończyłem.

W1973 roku zawarłem cywilny związek małżeński z Barbarą Szadkowską i zamieszkaliśmy w Zgierzu. We wrześniu tego roku urodziła się nam, przedwcześnie, Kasia, która wkrótce zmarła. Żona czuła się coraz gorzej, aż wreszcie po wielu badaniach, już w 1974 roku, wykryto u Niej cukrzycę. Mimo stosowania insuliny, choroba dokonywała spustoszeń w organizmie. Ja w tym czasie oprócz dydaktyki uprawiałem reklamowe malarstwo ścienne oraz grafikę wystawienniczą. Najciekawszy projekt i realizację wykonałem z artystą plastykiem Jackiem Steczkiem na AL Pokoju dla "Anilany". Ponieważ w tym czasie w Polsce było bardzo trudno o pracownię plastyczną, postanowiłem wybudować sobie jakiś skromny lokal i zakupiliśmy działkę we wsi Dąbrówka, która dawała nam wiele radości. W dniu 30 września żona miała skierowanie do Szpitala Barlickiego na kardiologię, ale Jej nie przyjęto, wyznaczając termin za miesiąc. Wieczorem poczuła się bardzo żle, wezwałem pogotowie ratunkowe, lecz nie udało się jej uratować. Zmarła, prawdopodobnie na zawał serca, w wieku 29 lat. Zamiast szczęśliwej Rodziny zostały mi dwa groby. 15 października 1978 roku zmarł mój profesor Leszek Kunka, a tym samym moja praca w PWSSP została zagrożona. Następnego dnia, 16 października dotarła do Polaków radosna wiadomość, że na Stolicę Piotrową został wybrany biskup Krakowa kardynał Karol Wojtyła i przyjął imię Jan Paweł II.

Papież z komunistycznego kraju zakwitł jak biała szarotka na skalistym gruncie, nad przepaścią. W uczelni, w której pracowałem, nie miałem żadnego stopnia naukowego uprawniającego do samodzielnego prowadzenia pracowni, więc przeszedłem do Pracowni Malarstwa doc. Jerzego Kudukisa, z którym pracowałem przez rok, do października 1979 roku. W sierpniu 1979 roku zawarłem sakramentalny związek małżeński z Ewą Sumińską i zamieszkaliśmy w Łodzi. Od października 1979 roku zostałem zatrudniony w Pracowni Malarstwa prof. Zdzisława Głowackiego, który jednocześnie był sekretarzem uczelnianego komitetu PZPR, i z którym nie miałem wspólnych poglądów. W Polsce kryzys się pogłębiał. Strajkowali robotnicy wielu zakładów, jak również studenci. Wszystkie dziedziny życia, także dydaktyka, były skażone propagandą komunistyczną. We wrześniu 1981 roku zostałem zaproszony na Ogólnopolski Plener Malarski na Jasnej Górze zorganizowany przez Ojców Paulinów. Przyjechało kilkunastu plastyków z różnych miast Polski i powstały obrazy przedstawiające, najczęściej. Polskiego Papieża, jak również symbolizujące ówczesną sytuację narodu. Widać to było na wystawie poplenerowej.

Zamach na Jana Pawła II w dniu 13 maja 1981 był ciosem w serce narodu i Kościoła. Kilka miesięcy później, 13 grudnia, w niedzielę władze wprowadziły stan wojenny (...). W maju 1982 roku zostałem zwolniony z pracy w PWSSP. Aby jakoś przeżyć, malowałem portrety Rektorów i Dziekanów Akademii Medycznej w Łodzi oraz Rektorów Politechniki Łódzkiej, malowałem martwe natury, pejzaże i kopie technologiczne starych mistrzów. W 1982 roku uczestniczyłem w II Ogólnopolskim Plenerze Malarskim na Jasnej Górze, na którym spotkałem dawnego kolegę Jerzego Dudę Gracza, jak również kolegów z Uczelni: Mariana Kępińskiego i Andrzeja Sadowskiego. Prace malarskie prezentowaliśmy na wystawie poplenerowej na Jasnej Górze.

14 kwietnia 1983 roku urodził się nam syn Bartłomiej. Jak każde małe dziecko potrzebował nieustannego kontaktu z rodzicami czy opiekunami, potrzeba było również coraz więcej środków na utrzymanie. A czasy nie sprzyjały uprawianiu twórczości. Coraz trudniej było zdobyć pieniądze na życie, ale syn rozwijał się bardzo dobrze, dzisiaj ma 25 lat. Moje zdrowie podupadało, od 20 lat choruję na astmę. W 1997 roku dzięki prof. Andrzejowi Gieradze zostałem zatrudniony w Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi jako wykładowca technologii malarstwa, na godziny zlecone (...). W 2000 roku dzięki konkursowi zdobyłem etat wykładowcy w Pracowni Technologii Malarstwa na Wydziale Grafiki i Malarstwa. Zajęcia prowadziłem ze studentami I roku Wydziału Grafiki i Malarstwa oraz Wydziału Tkaniny i Ubioru, oraz ze studentami III roku kierunku Malarstwo. Program dotyczył budowy fizycznej i chemicznej dzieła malarskiego w różnych technikach malarskich oraz metod pracy w historii malarstwa. Dziś wśród studentów III roku największym zainteresowaniem cieszy się malarstwo temperowe na desce ze złoceniami. Łódź, październik 2008 roku Wojciech Kotlewski opracował: Dariusz Leśnikowski



Wojciech Kotlewski
ul. Julianowska 1 m. 429 91-473 Łódź
dom: 042 656 96 72
studio: 042 655 34 72













Wojtek z rodzicami (1942)

Karta rozpoznawcza Ojca (1943)

Wujek Władek -18-letni ochotnik Wojska Polskiego (1919)

Wujek Roman - Ułan Wojska Polskiego (1919-1920)

Wojtek i siostra Basuia (1950)

Oaza w Zakopanem (1957)

Studenci Lecha Kunki (1966)

Studnia(1997)

Rodzina Kotlewskich (1989)

HOME | NOWOŚCI | WYSTAWY | ARTYŚCI | KONTAKT