ENG
   PL

Alicja Habisiak-Matczak   »
GRAFIKA





W sposobie opisywania świata przez Alicję Habisiak-Matczak jest niewątpliwie coś z praktyki filmowej. Artystka niczym operator kamery wodzi obiektywem wzdłuż stojących w ciszy obiektów, tworząc ich szeroką panoramę, najczęściej jednak dokonuje długich najazdów w kierunku centrum kompozycji, albo oddala się od niego, stwarzając wrażenie ucieczki przestrzeni.

Wędrując - coraz szybciej - wzrokiem wzdłuż murów i arkad zaczynamy tracić nad wszystkim kontrolę i zostajemy wchłonięci przez nieokiełznany wir świetlnej materii przed nami. W niektórych pracach pejzaż od początku gubi się w smugach światła. Jak na obrazach Turnera zatarte zostają kontury obiektów, trudno nam zinterpretować rzeczywistość, materia zostaje zatomizowana.

W wielu grafikach Alicji Habisiak-Matczak znajdują odbicie fragmenty realnej, konkretnej, nazwanej rzeczywistości, ale nawet wtedy stają się one znakiem jakiejś uniwersalnej przestrzeni, funkcjonującej poza naszym czasem i mimo nas. Żyją w krainie wiecznego przesilenia, w której - na granicy zmierzchu i brzasku - zmagają się ze sobą noc i dzień. Świat kontrastów przenika materię obrazu.

Przeciwieństwa ujawniają się na różnych poziomach, są obecne w warstwie intelektualnej - gdy rozmyślaniu o przeszłości towarzyszy współczesny kontekst, w warstwie obrazowej - w zestawieniu odmiennych form architektonicznych, oraz na płaszczyźnie środków plastycznych - w charakterze zmagających się ze sobą linii, w różnicy sąsiadujących ze sobą walorów, w iskrzącym obcowaniu sfer ciemności i światła. Grafiki i rysunki pozbawione są obrazu człowieka. Obiekty architektoniczne, fragmenty pejzażu stają się zatem samodzielnymi bohaterami opowieści.

Bronią do siebie dostępu spiętrzonymi masami murów, sterczącymi, skierowanymi w niebo drzewcami rusztowań, spoglądają na nas czarnymi oczodołami okien, dezorientują światłem wylewającym się z bram, mgłami wypełniającymi przestrzeń. Tylko łuki arkad i zagięcia przestrzeni zmiękczają konstrukcję pejzaży. W ten sposób - być może nawet bez woli artystki - zantropomorfizowane elementy obrazowe, jak rekwizyty sceniczne, zostają obdarzone walorem dramatycznego napięcia. Tchnienie życia sugerują niekiedy dodatkowo tytuły prac, szczególnie tych skonstruowanych dla wizji wyrosłych z tekstu i ducha poezji.

Artystka przedstawia zatem sugestywną wizję architektury, tworzy - pozbawione zbędnych szczegółów - syntetyczne widoki dawnych i współczesnych budowli, wyolbrzymiając je w efektownych ujęciach perspektywicznych i dramatyzując przez stosowanie silnych kontrastów światłocieniowych. Próbuje nie tylko oddać charakter miejsca - jego wygląd i strukturę, ale także obnażyć zatrzymany w nim dotyk czasu, jego ślad obecny w pełnym godności trwaniu. A więc nie ilustracja jest celem artystycznego działania - raczej wydobycie nastroju, istoty zjawiska. Artystka usiłuje przeniknąć tajemnicę utrwaloną we fragmencie obserwowanego pejzażu, odkryć - w spowszedniałym, na pozór znajomym skrawku rzeczywistości - coś jeszcze przez innych niezauważonego, oryginalnego i osobistego.

Architektura, nawet wtedy, gdy nie jest konstruowana, lecz ma oparcie w rzeczywistości, zawsze jest w jakiś sposób odrealniona - i przez szczególny wybór obiektów, potężnych, rozbudowanych w przestrzeni (przywołujących obrazy Koloseum, akweduktów czy średniowiecznych fortyfikacji), i przez specyficzne operowanie ostrym, kontrastowym światłem, i przez brak ludzi, którzy są obecni jedynie jako sprawcy rzeczy. W tym kontekście nie dziwi fakt, że w łódzkiej architekturze interesują artystkę puste przestrzenie Manufaktury, wysokie ściany opuszczonych pofabrycznych budynków. Oryginalne spojrzenie artystki powoduje, że i ten, niemal współczesny, pejzaż zostaje w jakiś sposób zantykizowany. Kreowany jest świat o niejednoznacznej proweniencji, w którym współczesność przeplata się ze stojącą w tle refleksji starożytnością. Monumentalizowanie pejzażu dokonuje się ostatecznie przez wybór perspektywy; spojrzenie kierowane jest zazwyczaj z góry, głębia powiększa się, równocześnie utrwala się wrażenie pustki i obcości. W innych przypadkach, gdy architektura kadrowana jest od dołu, skubizowane masy materii wydają się kolosalne i surowe.

Wyraźnie określone centrum kompozycji, wyznaczone przez zbieg linii na płaszczyźnie (albo ich ucieczkę, gdy przy skośnej perspektywie linie opuszczają kadr), przybiera najczęściej kształt energicznej cyrkulacji. Czasem są to dwa ośrodki kompozycji, wtedy jeden wir koncentruje się na obrazie, drugi ma centrum poza jego płaszczyzną. Ruch udziela się fragmentowi pejzażu, wydaje się, jakby zawirowania świateł i cieni powodowały rozwijanie się i zwijanie w przestrzeni ścian architektury. Dzięki takim zabiegom w pracach Alicji Habisiak-Matczak kreowana jest niewątpliwie aura metafizyki. Choć fragmenty - często oryginalnego - pejzażu są bezludne, oczekujemy, że - jak u Chirico - jakaś samotna postać wkrótce wypełni swą sylwetką zacienioną przestrzeń arkady, przetnie światło opustoszałej ulicy, pojawi się na zamkowych murach.

Budowana przez artystkę atmosfera jest niemal fantastyczna, jak w niepokojących dziełach filmowych kreujących obraz wspaniałego, ale upadającego imperium (Satiricon Felliniego, Titus [Andronicus] Julie Taymor) czy jak w graficznych fantazjach architektonicznych Piranesiego (Carceri). W grafikach Alicji Habisiak- -Matczak celem nadrzędnym staje się jednak nie próba utrwalenia wizji potęgi, która od kulminacji przechodzi w stan upadku, ale dokonanie zapisu trwania pewnego zjawiska, a przy tym uchwycenie istoty miejskości - uwiecznionej zarówno w murach czy w basztach renesansowego miasta, jak i wyrażającej się w rusztowaniach, w rytmice dachów współczesnego organizmu miejskiego. Może dlatego dla jej kontestowania trzeba - pozbawionej ludzi - chwili wieczoru czy poranka, gdy miasto oddycha spokojnie.

Próby utrwalenia istoty zjawiska mają zrazu charakter rysunków. Jest ich wiele, w różnych formatach, na rozmaitym papierze. Niektóre szkice przełożone zostają na język grafiki, inne egzystują jedynie na poziomie rysunku, są autonomiczne. Gdyby na etapie zapisu impresji posłużyć się obiektywem aparatu fotograficznego, trzeba by wykonać całe serie zdjęć, aby obraz był wielostronny, pełny, zapewniający po czasie odtworzenie owej atmosfery spotkania z przestrzenią i architekturą. Rysunek wykonany na bieżąco zawiera całość odczuć i wyglądów danej chwili.

Dokonuje się budowanie, przy udziale pomocnika - czasu, napięcia między realnym fragmentem świata a jego rysunkowym odbiciem. Możliwe staje się osiągnięcie fizycznej i psychicznej przystawalności obu fenomenów.

Rysunkowe zacięcie widoczne jest w wielu grafikach Alicji Habisiak-Matczak. Prace wyglądają jak wykonane węglem i białą kredką. W niektórych wyraźne ślady zamaszystego gestu tworzą trajektorie linii kształtujących architekturę i powietrze. Inne z kolei uderzają szorstką, chropawą fakturą - przestrzeń wypełniona zostaje czernią. Budowle zarysowane suchą igłą wcinają się za to w świetlną przestrzeń, manifestując swoją obecność ostrym szrafowaniem. W drzeworytach obiekty nakreślone są za pomocą grubych, płynnych cięć o wyraźnie zaakcentowanym początku i końcu, kreowane - w większym stopniu - przez biel niż przez czerń. Są bardziej syntetyczne, uproszczone. I tu także znajdujemy wyraźnie określone punkty zbiegu perspektywy, jasno określone głębie.

Artystka operuje szeroką gamą środków ekspresji; różne sposoby wykorzystania techniki graficznej są adekwatne do podjętego tematu i założonej atmosfery. W widocznym w pracach zachwycie, zadumie i niepokoju wyraża się szczególna emocjonalność artystki. To tu właśnie ujawniona zostaje obecność człowieka, który indywidualnie przeżywa przestrzeń, a wyrazem tego przeżycia stają się osobiste notatki - obrazy: grafiki, rysunki.

Alicja Habisiak-Matczak niewątpliwie podejmuje w swoich dziełach kwestie czysto plastyczne - zagadnienia przestrzeni, światła, ruchu, ale dotyka też problemów egzystencjalnych; mówi choćby o stosunku człowieka do tradycji, której częścią jest przeszłość wykreowana i utrwalona w kamieniu. O respekcie i szacunku dla świata, który manifestuje się w ciszy i w trwaniu, a w grafice i rysunku znajduje swoje odbicie utkane z bieli i z czerni, z esencji i z braku, z energetyzującej relacji przeciwieństw.

Dariusz Leśnikowski





...Oto pewna artystka przemierza tysiące kilometrów, przybywając tu, do jednego z najpiękniejszych miast renesansowych, rysuje przez pięć miesięcy przeważnie to, co widzi na ograniczonej przestrzeni 145 m2. Nie lenistwo jest tego powodem. To oko nie może się nasycić tym, co widzi: tyle sugestii stwarza każdy zakątek naszego miasta...

   Giuliano Santini
Dyrektor Międzynarodowego Centrum Grafiki Artystycznej w Urbino





HOME | NOWOŚCI | WYSTAWY | ARTYŚCI | KONTAKT