ENG
   PL

Andrzej Grenda   »
RYSUNEK





Sztuka jest tęsknotą do Boga

(Aleksiej Jawlensky)

Pierwsze, szokujące - ale niestety niewiele wyjaśniające - doznanie, które rodzi się podczas kontaktu z pracami Andrzeja Grendy to doznanie tajemnicy. Nie tylko tego przykrego uczucia niemocy, które nie daje nam na początku dotrzeć do znaczenia obrazów-zagadek, ale także t e j tajemnicy, wobec której staje sam artysta, budując świat przedstawiony swoich dzieł.

W jakiś przedziwny sposób stopniowo dociera do nas przekonanie, że rysunki te są wyrazem oporu twórcy wobec duchowej ślepoty człowieka, pełnej niewiedzy swojego losu oraz wyrazem przekonania o wyzwalającym działaniu sztuki.

Wydaje się, że odkryliśmy przyczynę, dla której autor sięga do społecznej pamięci i do źródła powszechnych wzorców, jakie stanowić może np. mit. Więcej, zdaje nam się też, że odnaleźliśmy miejsce, w którym ukrywa się klucz do - przynajmniej części - prac Andrzeja Grendy. Elementy mitów przywołane przez artystę przynależą do różnych kultur, ale są równocześnie elementami naszej uniwersalnej zbiorowej świadomości i wyobraźni. Ptakopodobne formy - strażnicy wiecznych tajemnic, postaci zawinięte w całuny, Ikar, motywy Strąconych Aniołów, Ostatniej Wieczerzy czy Wskrzeszenia Łazarza - to szerokie spektrum wątków osadzonych w tradycji świata starożytnego i w tradycji chrystianizmu, wątków które funkcjonują w twórczości Andrzeja Grendy na równych prawach. Warto przy tym zauważyć, że scenom wykreowanym przez artystę nadano dwuznaczny, zagadkowy charakter, który podważa ich związek z tradycyjną symboliką tego rodzaju.

Zaczynamy podejrzewać, że w przypadku tej twórczości działania włączające elementy sacrum w obręb dzieła sztuki nie są jedynie intelektualną manifestacją zatopionego w powszechnej kulturze erudyty. I nie pozostają jedynie - choć to bardzo ważne - próbą osadzenia indywidualnych losów w obrębie nieskończoności wyznaczanej przez powracające wątki mitu.

To Czas jest tu przedmiotem refleksji. Nie tylko jego istota i charakter, ale także zagadnienia, których rozwiązanie pozwoli na przekonujące oddanie relacji między tym co było, a tym, co jest i co będzie.

Liczne prace artysty mają charakter przepowiedni, inne wspomnienia, stanowią rekonstrukcję, bądź akcentują to, co było i to, co nastąpi. Zapowiadają zmiany rzeczywistości, zmiany formy bytu, zmiany stanu świadomości. Przywołują to co jedynie przeczute lub to co zapomniane albo po prostu to, co ujawnia się tylko w określonych okolicznościach.

Wszystkie zmiany, przeistoczenia, transformacje czy przejścia mogą mieć miejsce jedynie w warunkach szczególnie pojmowanego czasu. Wydaje się, że artysta skłania się ku dwóm koncepcjom, których elementy przenikają się ze sobą niesprzecznie. Na pewno czujemy tu wpływ arystotelesowskiego pojmowania czasu. W tej koncepcji to zmiana pozwala uświadomić sobie czas - umożliwia określenie tego, co było przed i po zmianie. Teraz to moment nie obdarzony właściwością trwania - to tylko chwila przejścia z jednego stanu do drugiego.

Inna koncepcja czasu, której przywołanie może okazać się przydatne w procesie interpretacji prac Andrzeja Grendy to propozycja Husserla, dla którego rzeczywistość jawi się jako ciąg następujących po sobie teraz, na które nakładają się spostrzeżenia przemijania i przypominania oraz oczekiwania na to, co będzie. Heidegger z kolei podkreśla, że bycie w świecie jest jednocześnie byciem ku czemuś, byciem naprzód, byciem ku przyszłości, a także w konsekwencji - byciem ku śmierci. Śmierć jest jednak tylko jednym z aspektów kluczowego dla jego teorii pojęcia Dasein. Drugim istotnym aspektem są narodziny.

Przeszłość i przyszłość nie mogą więc istnieć samodzielnie. Nie można traktować przeszłości jako tylko już-nie-teraz ani przyszłości jako jedynie jeszcze-nie-teraz. Czy można środkami artystycznymi podjąć refleksję nad jednym z najtrudniejszych problemów filozoficznych?

Jedną z istotnych cech naszego bycia jest ciągłe podejmowanie prób przekraczania granic bytu. Przekracza te granicę sam artysta, mierząc się z tym, co jest poza naszą świadomością i czynią to w konsekwencji bohaterowie jego prac.

Postać Łazarza, który budzi się z wiecznego snu i przekracza granice dwóch rzeczywistości - to oczywiście przykład najbardziej spektakularny. Ale i spowite w całuny postaci, którym szeptem sączy się w uszy tajemną wiedzę, w krótkiej chwili teraźniejszości stają się mieszkańcami dwóch światów: tego przeszłego i tego który będzie, a ciągle się staje.

Ale to nie tylko warstwa przedstawieniowa związana z wybranymi motywami (często o charakterze eschatologicznym) jest kontrybucją artysty na rzecz refleksji o czasie, bądź jego okruchach.

Ta refleksja dotyczy przecież w znacznej mierze wypowiedzi artysty na tematy osobiste, w których nie odwołuje się do świata sacrum. W tych pracach widać doskonale, jak bardzo współuczestniczą w wywołanej dyskusji podejmowane przez twórcę zabiegi kompozycyjne.

Trudno jest poprzez dzieło plastyczne ewokować istnienie interwałów czasowych. Andrzej Grenda pokonuje tę trudność osadzając wszystkie elementy narracyjne w obrębie osobnych, sąsiadujących ze sobą planów: przestrzennych, czasowych i nieraz tematycznych. Wrażenia zmysłowe warunkujące nasze poznanie porządkowane są przez aprioryczne formy czasu i przestrzeni, które pozwalają na sytuowanie wrażeń obok siebie i po sobie. Różnicowanie planów przestrzennych wyraźnie wzmaga oddanie różnic czasowych.

Wiele z rysunków składa się z kilku stref kompozycyjnych. Obrazy bywają podzielone na części, z których centralna zawiera często główny motyw dzieła, w wielu przypadkach pojawiający się w obrębie specyficznego, zjawiskowego pejzażu. Części kompozycji funkcjonują w różnych planach przestrzennych, budowanych przy użyciu bardzo interesujących środków formalnych. Bywa, że w obrębie jednego rysunku szereg sąsiadujących ze sobą obrazów stwarza wrażenie wyjętych z innego kontekstu; jak w kolażu - wyciętych i naklejonych na inną płaszczyznę. Perfekcyjne zabiegi iluzjonistyczne pozwalają nam ujrzeć brzegi płaszczyzn, odczuć grubość papieru, zobaczyć rzucane przez nie cienie. Złudzenie bywa pełne, gdy artysta "przypina" karty papieru nieistniejącymi gwoździkami, albo "oprawia" rysunek w nieistniejące "passe-partout". W przedstawieniowej warstwie obrazu dystans podkreślają także elementy "obce" - prowadzące do obiektów "znaki topograficzne" rodem z rysunku technicznego: strzałki, linie, trójkąciki. Poszczególne fragmenty prac stają się cytatami (a niektóre z części kompozycji to autocytaty z twórczości samego Andrzeja Grendy) wyjętymi z szerszego kontekstu (jakim jest obszar świadomości, pamięci i wyobraźni twórcy) i zestawionymi obok siebie tak, aby wydobyć istotę przekazu. Złożony z kilku fragmentów przekaz nie ma charakteru liniowej narracji. Zdajemy sobie sprawę, że nie stoimy w obliczu opowieści "na temat", ale jedynie wobec istotnego cytatu, motywu, którego kanwą bywa często centralny element dzieła.

Wszystko rozgrywa się nie tylko w odrębnych planach przestrzennych, ale i w innych planach czasowych. Przywołuje to na myśl praktykę średniowiecznego teatru symultanicznego, w którym nie tylko rozgrywano kolejne obrazy w odmiennych miejscach (przestrzeniach), ale i czas - zarówno ten teatralny jak i ten recepcji - nie był ciągły, lecz złożony z oddalonych od siebie o zmienne interwały czasowe scen. Scenograficzna praktyka Andrzeja Grendy, której śladem są prace inspirowane rzeczywistością sceniczną, nie pozostały chyba bez wpływu na sposób kreowania świata przedstawionego w jego rysunkach.

Gdyby podjąć próbę osadzenia twórczości Andrzeja Grendy w obrębie szeroko pojętej artystycznej tradycji, można by przywołać znamienny moment, w którym ścierały się - obecne i dzisiaj w różnych odmianach i mutacjach - potężne siły klasycznego umiaru i niespokojnego romantycznego ducha. Dwie sprzeczne postawy - jedna akcentująca w większym stopniu formę plastyczną, druga kładąca nacisk na siłę psychiczną - wyznaczają granice tradycyjnego dualizmu: klasycznego bycia i romantycznego stawania się. Przy skłonności do linearnej zabudowy płaszczyzny obrazu przez konstruowanie przestrzeni w równoległych, streficznych warstwach (nieliczne kompozycje mają charakter diagonalny, bądź też przełamane są ukośną formą) twórczość artysty bliższa byłaby refleksji neoklasycznej. Mechanizm nadawania dynamiki przedmiotom, których autor nie traktuje jedynie jako rzeczy samych w sobie, polega na wprowadzaniu ich w obręb szczególnych przestrzeni (zwłaszcza nasyconych historią i wspomnieniem pejzaży) i otoczenie atmosferą, którą same swoim charakterem kreują.

Gdy weźmie się pod uwagę, że warstwa tematyczna i przedstawieniowa jest w wystarczającym stopniu naznaczona emocjami, wypadnie się zgodzić z intencjami twórcy, który nie chciał przytłaczać dynamiczną kompozycją już i tak wielowarstwowego przekazu. W przypadku twórczości Andrzeja Grendy znacznie ważniejszym aspektem jest nasycenie obrazów wartościami emocjonalnymi i nastrojotwórczymi, co czyni jego prace bliskimi tradycji romantycznej.

Ta tradycja (wsparta odwołaniami do swoistego nad-realizmu) każe nam interpretować świat oglądanych rysunków jako świat widziany przez rozsunięte kulisy w teatrze albo jak przez okno otwierające się na niewiadome.

"Motyw otwartego okna (...) oznacza granicę dwóch koncepcji życia i świata. Łączy i dzieli zarazem. Tęsknota pociąga wzrok i uczucie w ów wielki świat pełen grozy, niepokoju i tajemnic, ale potrzeba bezpieczeństwa i ciepła zatrzymuje człowieka w chroniącym go pokoju, pozostawiając mu jednak poczucie słabości i zawodu." - pisał w kontekście twórczości Caspara Davida Friedricha Jan Białostocki.

Atmosfera obrazów osiągana jest przez Andrzeja Grendę wieloma środkami, o których technicznej naturze sam twórca nie lubi rozprawiać. Nie ulega wątpliwości, że towarzyszą one jedynie wirtuozerii warsztatowej widocznej zarówno w partiach, w których kreuje fragmenty świata środkami iluzjonistycznymi, jak i tam, gdzie szuka znaku - symbolu dla wyrażenia ogólniejszej myśli.

Zwraca uwagę "graficzny" charakter rysunków Andrzeja Grendy, "mezzotintowa", aksamitna miękkość niektórych ich partii. Zauroczeni zapominamy przez chwilę, że stoimy w obliczu rysunku, widząc "wyraźne ślady lawowania", grę fakturami i czułą, głęboką harmonię walorowej struktury obrazu. Wykreowany zostaje świat "nie do końca poznanych przypadków", w którym nierzeczywiste, rozproszone i mżące, srebrzyste światło łamie wspaniałą ciemność, z której wyłaniają się tajemnicze i często niepełne, nie do końca zdefiniowane postaci.

Wchodząc w świat wyobraźni Andrzeja Grendy doznajemy dojmującego wrażenia zmienności i przemijania, melancholii, nostalgii i... strachu. Zarówno wtedy, gdy rozpoznajemy w obrazach motywy mitologiczne i religijne, jak i wtedy, gdy śledzimy sunące po wodzie żagle, obserwujemy pejzaż, który jest już tylko wspomnieniem, albo czekamy na to, co wydarzy się wśród dekoracji stojących na, jeszcze pozbawionej aktorów, scenie. W każdym przypadku dotykamy wyraźniej lub słabiej sfery transcendencji. Zdajemy sobie sprawę, że w oknie, którym patrzymy na świat, może się kiedyś pojawić wszechwidzące oko Boga.

Dariusz Leśnikowski






HOME | NOWOŚCI | WYSTAWY | ARTYŚCI | KONTAKT