|
|
Dariusz Fiet »
MALARSTWO
WYSTAWA: od 12 LIPCA do 28 Września 2006
Malarstwo Dariusza Fieta jest bardzo głęboko osadzone w tradycji. Pojawiają się w niej liczne wątki, odwołania do historycznych konwencji i epok. Wśród wielu przywołań są profilowe ujęcia głowy rodem z Egiptu, glazurowane reliefy babilońskie z Bramy Ishtar, bizantyjska ikona, sztuka średniowieczna, renesansowy portret, a nawet surrealistyczne wątki z Magritte'a, minimalizm Marca Rothko czy op-art.
Wiedziony instynktem formy artysta poszukuje wśród źródeł bardzo zdefiniowanych i wyrazistych. Jaki jest cel tych manifestacji? Wydaje się, że twórca znajduje w tej sztuce idealne zespolenie doskonałej, zwartej formy i skondensowanego wyrazu, przejmującego nastroju. Twórczość Dariusza Fieta jest świadectwem estetycznego zachwycenia formą, wspartego przenikliwą wrażliwością. Bo też za przezroczystymi wartościami realistycznego ujęcia kryje się zazwyczaj wartość ponadmaterialna, swoisty, nie zawsze sakralny, spirytualizm. W malarstwie łódzkiego artysty to, co sugerujące czy realistyczne, współbrzmi z echem myślenia abstrakcyjnego, które te elementy wewnętrznie organizuje. Abstrakcja, w znaczeniu uniwersalizującego czynnika duchowego, wywołuje poprzez swą podskórną obecność zjawisko umetafizycznienia przedmiotu.
Formy wypowiedzi, jakie w większości stosuje Dariusz Fiet, są także tradycyjne - to portret i pejzaż. Portrety są kreowane, nierzeczywiste. Cechuje je rodzaj niepodobnego podobieństwa". Nawet wtedy, gdy pojawia się na obrazie konkretna osoba, widać, że malarz szuka dla niej kształtu syntetycznego, będącego wynikiem nawarstwiania się wielu obserwacji, połączenia cech obiektów w efekt wyrazowy określający ich istotny charakter. Przeniesione z obszaru codziennych zjawisk motywy nie zastygają przy tym na płótnie w pozie obojętnej oschłości, zachwycają delikatnością, przechowują zapewne także i coś z autentyczności tego pierwotnego wzruszenia artysty.
Wizerunki są jakby przymglone, zakurzone, przypominają bardziej gipsowe odlewy, stare reliefy niż w pełni przestrzenne obiekty, są jak relikty przeszłości odsłonięte spod tynku. Struktura obrazu także zostaje naruszona, zantykizowana metodą analogiczną do graficznego odprysku.
Wyobrażenia na obrazach nacechowane są swoistym magnetyzmem, mimo, a może właśnie dlatego, że cechuje je rodzaj pociągającej tajemniczej chorobliwości. Wydaje się, że jakaś delikatna poświata przenika postaci, albo że to one emanują własne, intensywne światło.
Wizerunki żyją - jak się wydaje - dzięki niezamarłym zmysłom, o czym mają nas przekonać wyostrzone plastycznie uszy i oczy.
Szczególny syntetyzm formy obecny w wielu portretach i aktach przywołuje ducha ikony. Ikona przesycona jest przecież duchem
sztuki abstrakcyjnej, bo też jest wyrazem dla tego, co spirytualne.
Jak powiedział Paweł Floreński: Celem ikony jest wprowadzenie świadomości widza w świat ducha, ukazanie tajemnych i nadprzyrodzonych zjawisk. Myślę, że słowa te można by odnieść do całej twórczości Dariusza Fieta.
Jego pejzaże są nawet bliższe abstrakcji. Nawet te sugerujące,
najbardziej przedstawiające kompozycje nie dotykają realizmu
w sposób oczywisty, bezpośrednio. Rzadko też odnajdziemy
w nich tradycyjnie kreowaną głębię - jeśli ją czujemy, to dzięki dodatkowym spektakularnym zabiegom: powtarzaniu motywu, odbiciu, odwoływaniu się do mirażu, czasem też poprzez cytat, rodzaj plastycznego teatru w teatrze, mającego na celu oszukanie oka, jak przylepione do obrazu - a faktycznie namalowane - kartki. Czasem też dzięki nachodzącej na nas wyrazistej monumentalnej bryle czy symbolowi wyeksponowanemu w centrum płaskiej kompozycji. Albo dzięki szczególnej otwartości dzieła, nie zamykającego się tylko w granicach obrazu, lecz wchodzącego na ramę i tworzącego przy tym rodzaj ikonowego kleima.
Z reguły w tych obrazach wszystko dzieje się blisko powierzchni, brak tu głębi, wielości planów, płaszczyzn odniesienia. Przestrzeń jest przestrzenią malarską, wyznaczoną przez barwę i światło. Dodatkowo pejzaże, szczególnie te bliższe kompozycjom abstrakcyjnym, wciągają jak piasek, oszałamiają i tumanią.
W obrazach tych "dekoracyjność" partii obrazu (bo malarstwo Dariusza Fieta jest bez wątpienia dekoracyjne) kontrastuje z dużymi płaszczyznami niczego. Jest to przede wszystkim dekoracyjność abstrakcyjna, charakterystyczna dla mozaiki czy kobierca rodem ze Wschodu; z istoty swej fantastyczna, z tych wywołujących oszołomienie podobne do narkotycznego. Nawet jeśli pojawia się motyw organiczny, to zostaje on przełożony na język abstrakcji.
Płaszczyzna obrazu zostaje zorganizowana przez geometrię wykreślonych figur: przede wszystkim przez heksagram, ale też przez inne znaki - mandorlę, romb, trójkąt, symbol nieskończoności. Kompozycja, jak przystało na źródła inspiracji, pozostaje przy tym klasyczna, centralna. Podziały płaszczyzny są klarowne i wyraźne.
Niezależnie od tego, czy symbolika zawarta w obrazach jest stosowana intuicyjnie czy świadomie, jest bardzo spójna, dotyczy szczególnego obszaru pojęć. Na pewno manifestuje się w niej świadomość dualizmu, opozycyjności zjawisk rządzących życiem, przede wszystkim tych ukrytych w relacjach ludzi.
Heksagram zawiera w sobie dwa trójkąty, znaki dla tego, co męskie, i tego, co kobiece; w kabale figura ta jest wspomnianych pierwiastków syntezą, połączeniem męskiego bóstwa i żeńskiej esencji. Nie jest chyba przypadkiem, że w jednej z prac w heksagram wpisany został wizerunek dziecka.
W przypowieści, jaką tworzy Dariusz Fiet, liczne inne motywy budują obraz kontrastów i przeciwieństw, dotyczą wzajemnego uzupełniania się i koniecznej, często bolesnej czy wymuszonej syntezy.
Dostrzegamy wśród nich znaki źródła i początku, a na drugim krańcu symbole nieśmiertelności i wieczności. Nad wszystkim sprawuje pieczę boska wszechwiedza, skryta za "trzecim okiem" - symbolem Największej Tajemnicy.
Strumień życia pełen jest nadziei na wyrażane w elementach obrazowych: trwałość, bezpieczeństwo, płodność i macierzyństwo, a z drugiej strony stale zagrożony bywa piętnem zazdrości i zdrady. W antynomii miłości i nienawiści jest miejsce na zmysłowość i prowokację, ale także na oznaki pychy i dążenie do dominacji.
Dla Dariusza Fieta życie jest podszyte tajemnicą, o jej obecności nie świadczą jedynie formy i ujawnione symbole, nie jest istotny sam fakt obecności możliwych do zinterpretowania znaków, lecz artystyczny
wyraz elementów, za którymi skrywa się to, co duchowe, wyraz, który - co potwierdza tradycja - jest możliwy do osiągnięcia środkami
malarskimi.
Ogromną rolę w kreowaniu takich odczuć odgrywa m.in. kulturowa i prywatna - artysty - metafizyka koloru. Paleta Dariusza Fieta pełna jest blasku i połyskliwości; srebro i złoto, kolor miedzi i mosiądzu wsparte zostają szarościami i błękitami. To barwy średniowiecza, atrybuty uniwersalizującego i metafizycznego tła obrazów i ikon. Często to nie tylko kolory, ale po prostu czyste światło, blask, który ma przemieniać kontemplującego.
Widoczne w pracach Dariusz Fieta antynomie - w obrębie których radość, miłość i spełnienie spotykają się gdzieś po drodze z niepokojem, nienawiścią i odczuciem niespełnienia - kreują wizję życia z jego podstawowymi komponentami i doznaniami. Przenika je Tajemnica - jest nią samo życie, ale i piękno, także przeszłość i przyszłość, symbole i znaki.
Sztuka, którą uprawia i którą przeżywa Dariusz Fiet, jest niewątpliwie sztuką prawdziwego, dojrzałego warsztatu, ale jest równocześnie sztuką w jakimś sensie bezpretensjonalną, naiwną (bo szczerą) i uczciwą.
Wydaje się, że dla artysty cały świat jest malarstwem. Dariusz Fiet pokrywa farbami niewielkie płótna, ale też, jak niegdyś renesansowy
artysta, odważa się wypełniać współczesnymi freskami duże płaszczyzny pomieszczeń. To nie tylko objaw buńczuczności i próżności malarza, ale chyba i tęsknota za wielką sztuką oraz rolą, jaką pełnił twórca
w historycznych już, odległych epokach, tęsknota za czasami, w których kontakt z metafizyką był esencją życia.
Dariusz Leśnikowski
KATALOG
|
|
|
|