ENG
   PL

Włodzimierz Cygan   »
TKANINA UNIKATOWA





Tkane po jasnej stronie wyobraźni

O Włodzimierzu Cyganie i jego twórczości pisze się łatwo i zarazem z ogromną trudnością. Łatwo, bo jego prace fascynują, uruchamiają wyobraźnię, wyzwalają rozmaitość skojarzeń i inspiracji. Trudno, bo to artysta wielkiego formatu, a jego pokaźny dorobek był już wielokrotnie analizowany i poddawany refleksji. To jeden z tych twórców, którzy w istotny sposób przeobrażają sztukę tkacką, odważnie pokonując gwarantowane tradycją ograniczenia uprawianej przez siebie dyscypliny. Próbuje odejść od wyobrażenia tkaniny jako dziedziny posiadającej ograniczone możliwości wypowiedzi ze względu na swoją immanentną techniczną regularność. Pasma włókien w dziełach Włodzimierza Cygana, jakby na przekór temu twierdzeniu, nieustannie szukają nowych – niekoniecznie łatwych i prostych – dróg, spotykając się z osnową w kolejnych miejscach przeplotu, dziwiąc się za każdym razem, że jest taka nieprzewidywalna.

Włodzimierz Cygan zadziwia świat spektakularnymi dziełami z najbardziej szczerego, prostego powodu. Autor niejednokrotnie podkreślał, że sztuka, którą uprawia, wydaje mu się realizowaniem jednej z najbardziej podstawowych czynności, jaka powodowała człowiekiem od zarania dziejów, odkąd ten odkrył błogosławieństwo okrycia ciała przed zimnem i wilgocią, a później czynił to z próżności albo, wręcz przeciwnie, wstydząc się swej cielesności.

Sztuka Włodzimierza Cygana przynosi wiele zaskoczeń. Na przykład tych, które biorą się z podziwu nad maestrią wykonania czy oryginalnością wyobraźni. Ale też tych, które przynoszą refleksję, że oto można było kiedyś ograniczać się wyłącznie do kompozycji opartych na równoległych rzędach linii osnowy, albo odrzucać niekonwencjonalne włókna jako składniki materii tkackiej.

Czasem wydaje się, że powstające kompozycje wyrosły z jakiejś potencjalnej zaledwie, abstrakcyjnej egzystencji, która tylko czekała, by złapać ją w pułapkę formy, przyoblec w materię i nadać kształt trudnym do uchwycenia fenomenom. Włókna wplecione w powietrzną tkankę stają się widoczną, unerwioną epidermą dla pojęć. Ta jest bytem pośrednim, znajdującym swoje miejsce pomiędzy rzeźbą, malarstwem i rysunkiem realizowanym w przestrzeni a tkaniną artystyczną.

Dzieła Włodzimierza Cygana należą do sztuki otwartej, w wielorakim tego słowa znaczeniu. Zarówno z powodu sposobu, w jaki ukazane są w niej motywy obrazowe, składniki kompozycji, które – nawet gdy ujęte są w ramy, choćby tylko utkane - tak naprawdę znajdują kontynuację gdzieś w przestrzeni, jak i ze względu na swoją strukturę. Fizyczny budulec dzieła - rozwija się od centrum ku zewnętrzu, a linie przenikające obiekt rwą się i zanikają, szczególnie w pracach, w których zaznacza ich istnienie sztucznie ewokowane światło i w których energia w widoczny sposób rozpryskuje się, rozprasza w przestrzeni i ucieka gdzieś w bezmiar. Tym samym artysta rozszerza zakres obszaru zawłaszczanego i dynamizowanego przez dzieła.

Twórca unika imitacyjności, nie narzuca jednoznacznych, a tym bardziej ograniczających interpretacji. Bliska jest mu postawa Tadeusza Kantora, który, weryfikując w realizacjach artystycznych swoje kolejne twórcze i filozoficzne idee zakładał, „że może zaistnieć dzieło, które (…) po prostu istnieje, nie tłumacząc się. Dzieło (…), które nie przekazuje, nie jest odbiciem, nie ma odniesień do rzeczywistości, do autora, do widza, niedostępne dla interpretowania, zwrócone donikąd, bez przeznaczenia i bez miejsca, które jest jak samo życie – przemijające, ulotne, niezatrzymane, które po prostu jest. Tylko przez samo swoje istnienie ustawia całą sąsiadującą rzeczywistość w sytuacji nierealnej – można by rzecz – artystycznej”1.

Przywołanie niektórych motywów, choćby Księgi, sięganie po podstawowe symbole kryjące się za figurami geometrycznymi i ich relacjami świadczy o tym, że Włodzimierz Cygan szuka w swej sztuce odniesień do wartości podstawowych. Jeśli traktować te prace jako uniwersalne wypowiedzi, to jest w każdej z nich miejsce także i na to, co indywidualne, co wyrasta z przeżyć i emocji twórcy.

Próbując interpretować dzieła Włodzimierza Cygana często poszukujemy wzorów w świecie natury, próbujemy odnaleźć źródła inspiracji w przyrodzie. Wrażenie ciążenia ku temu światu wyraża się być może za sprawą systemu rytmicznych form o rozpoznawalnym typie ornamentu. Sprzyja temu także stosowanie przez artystę naturalnych włókien oraz stonowanej, ograniczonej - wywołującej skojarzenia ze światem biologicznym - palety. Kolor używany oszczędnie nie odwraca uwagi od struktury, a prace wyzwalają się spod potencjalnej malarskiej dominacji. Tym bardziej zatem znaczące stają się wszelkie barwne wtręty. Każą nam podążać za duktem wątku, „czytać” tkaninę, odczuwać jej rytm, współuczestniczyć w czasowym odbiorze tego dzieła sztuki, które przecież ze swej istoty ma naturę fenomenu zaledwie przestrzennego. Jego sztuka pełna jest opozycji. Jest nią kontrast tego, co lekkie i masywne, surowe i miękkie, zwarte i ażurowe, płaszczyznowe i przestrzenne, tego, co skrywa cień i ujawnia światło. To ostatnie zawsze stanowiło istotny czynnik eksponujący zalety tkaniny artystycznej. Światło wyławiało ją z mroku, nadawało znaczenie, uwiarygadniało charakter motywów obrazowych, podkreślało - w aspekcie malarskim - głębię przestrzenną kompozycji, pełniło rolę nastrojotwórczą. W pracach Włodzimierza Cygana – szczególnie tych ostatnich - jest zdecydowanie czymś więcej. Określa ono przedmiot, stanowi jego budulec, często powołuje go do istnienia, decyduje o jego kondycji. Wyraża wewnętrzną energię tkaniny, organicznie i naturalnie. Jest zarówno jej częścią, jak i zewnętrznym oświetleniem, jest - wychodząc z tego samego źródła - czymś w stosunku do niej wewnętrznym i równocześnie czymś spoza jej przestrzeni.

Eksponowaniu pracy sprzyja jego ażurowość, a przez to specyficzna otwartość jego formy, którą traktować można nie tylko jako realizację biegu linii napięć od centrum na zewnątrz, ale też w relacji tego, co przed i za tkaniną. Ta realizowana jest wtedy od początku z założeniem, że znajdzie miejsce w przestrzeni, oddalona od zamykającej ją płaszczyzny ściany. W ten sposób, a także dzięki charakterowi używanych włókien, ich nieprzystawania do powierzchni tkaniny (ruchliwa faktura i relief ) rodzi się transfer dzieła z dziedziny płaskiej tkaniny w trójwymiar.

Włodzimierz Cygan nie ucieka od kojarzenia jego prac z walorami użytkowymi. Jego unikalne dzieła są owszem, autonomiczne, samodzielne, przynależą do dziedziny sztuki, estetyki, piękna, ale też bez odrazy wiążą się z rolą elementów dopełniających przestrzeń jako forma użytkowa, zwłaszcza, że w recepcji odbiorczej dyscyplina, którą uprawia Włodzimierz Cygan, jest silnie obciążona taką właśnie tradycją.

Jest w pracy Włodzimierza Cygana coś szamańskiego. W samej formie niektórych kompozycji, obiektów jakby nie z tego świata, w sposobie pracy artysty i jego odkryciach warsztatowych, które przynajmniej na początku nie są do końca jasne, w użyciu światła (znów o świetle!), czegoś z natury niematerialnego, co uchwycone - staje się elementem formy, zamknięte w cienkich włóknach światłowodowych nitek. Także w częstych, pewnie nawet nie inspirowanych przez artystę, skojarzeniach ze światem metafizycznym. Jego „totemy”, jak w wielu kulturach, pełnią rolę specyficznych pośredników w łączności między dwoma światami. Żmudne twórcze działania nabierają cech rytuału, a poprzez skłonność do poszukiwania, odchodzenia od kanonu – wiążą się z aktem przekroczenia, procesem przejścia. Świat tkaniny wykreowany przez Włodzimierza Cygana jest światem niewyczerpanej mocy, dziedziną promieniującej energią, zagęszczanej i rozrzedzanej materii. Wszystko to nie odbiera twórcy i jego pracom powagi, nie odwodzi od poczucia porządku, rygoru i dyscypliny. Podobnie jak w przypadku całej postawy twórczej artysty, w której jego zdyscyplinowanie i cierpliwość mierzy się z pociągiem do eksperymentowania. Dzięki temu twórca nie zasklepia się w wypracowanych wcześniej schematach i wciąż zaskakuje trafnymi decyzjami.

Prace Włodzimierza Cygana – mimo że zdjęte z krosien - zachowują o nich pamięć, dzięki swej budowie ujawniają dyskretnie tajniki praktyki tkackiej, kiedyś ukrytej, izolowanej od powstałego dzieła. To zabieg podobny do tego, jakim dziś często podlega matryca graficzna, towarzysząca odbitkom, a nawet uzyskująca status autonomicznego dzieła. To, co jest z tradycji podrzędne w stosunku do gotowej pracy, co jest tylko narzędziem, nabiera nowego znaczenia. Staje się ważnym, stojącym gdzieś w tle (bo przecież twórca go nie wystawia) elementem całości, składnikiem działania, w którym nie tylko ostateczny efekt jest ważny, ale też cały proces, jak w praktykach o charakterze work in progress, w aktach artystycznych natury konceptualnej. Wydaje się, że ten aspekt procesualności, przebiegu, drogi, jest zarówno w kontekście pojedynczej kompozycji, jak i całej twórczości Włodzimierza Cygana, bardzo istotny.

Nic dwa razy się nie zdarza2 – słowa poezji korespondują z filozofią twórcy, z naturą jego praktyki tkackiej – nawet jeśli dostrzegamy w jego kompozycjach podobieństwo inspiracji, to zawsze kolejna praca pobudza go do nowych rozwiązań. Można by z lekką przesadą powiedzieć, że prace Włodzimierza Cygana usiłują uchwycić czas, nadać mu fizyczną formę, odsłonić jego tajemnicę. Artysta kształtuje rytm kompozycji, świadomie ingerując w strukturę tkaniny. Jak kaligraf buduje formę, przetykając nić wątku przez rusztowanie osnowy. Włodzimierz Cygan uprawia tkaninę artystyczną, ale postępuje w swej pracy także jak rysownik lub grafik, tworząc w przestrzeni opozycję zdecydowanej formy i linearnego rysunku. Regularność (ogólna zasada) mierzy się z nieregularnością (modyfikacje) osnowy. Zdajemy sobie sprawę, że cała twórczość Włodzimierza Cygana to ścieżka dostępu do jego świata. „Mówi do nas tkaniną” o rzeczach, które trudno udźwignąć słowom, zwłaszcza, gdy są to niemal niewyrażalne abstrakcyjne pojęcia i relacje. Niełatwo je także unaocznić środkami sztuki. Nie można tego zrobić, gdy się używa tradycyjnych formuł. Trzeba do tego nowego, przekonującego języka. Precyzyjnego, a przy tym barwnego, otwierającego się na metaforę i czułego na poezję.
--------------------- 1 Cyt. za: August Grodzicki, Reżyserzy polskiego teatru, Polska Agencja „Interpress”, Warszawa 1979, s. 118.
2 Z wiersza Wisławy Szymborskiej Nic dwa razy.

Dariusz Leśnikowski



KATALOG



HOME | NOWOŚCI | WYSTAWY | ARTYŚCI | KONTAKT